"Jak ktoś taki mały może wpierdzielać tony słodyczy i pozostać takim szczupłym?"
Nagle przyjechał pociąg. Egzorcyści wsiedli do niego. Nagle pod pływem wolności Timcanpy wyleciał z rękawa Allena. Patrzył się na Veronicę i nie dowierzał własnym oczom , ponieważ brązowooka , miała na sobie płaszcz chłopaka. Złoty golem podleciał do niej i zaczął obczajac kim ona jest. Obwąchiwał ją. Dziewczyna zrobiła niekumatą minę i spojrzała z wesołym błyskiem na Tima.
- Co on robi?
Allen stwierdził że Golem zachowuje się tak, ponieważ Veronica ma na sobie jego ubranie.
Po chwili znaleźli miejsce w pociągu, rozsiedli się wygodnie, a walizki położyli na półkę nad nimi.
- To co,wreszcie wracamy? Szkoda . - powiedział Lavi, myśląc o seksownej ekspedientce w hotelu.
- A czego ty tam szukasz? Szczęścia tam nie znajdziesz. - Stwierdziła Veronica, która nie miała pojęcia o czym on marzył.
- Zależy gdzie szukasz. - Zaśmiał się rudowłosy. Białowłosy przeciągnął się i ziewnął. Gapiąc się w okno , chłopak przymknął oczy i pogrążył się w śnie , Lenalee dała pozostałej dwójce zmęczony uśmiech i kładąc się, zasnęła. Brązowooka nie zwracając na nich uwagi dalej patrzyła się w okno i wcale nie wyglądała na zmęczoną. Tymczasem ucieszony Lavi wymalował twarz Allena pisakiem. Veronica odwróciła głowę i spojrzała na pogrążonego w śnie chłopaka, po czym skierowała swój wzrok na Laviego , potem na Lenalee i znów na jednookiego.
-Mam pytanko. - zaczęła - czemu dla Allena wymalowałeś twarz , a dla Lenalee nie ?
-Bo dziewczynom nie potrzebny jest makijaż - zaśmiał się głupio rudowłosy. Panna Montroze postanowiła pozostawić to bez komentarza. Odwróciła głowę w kierunku okna i dalej podziwiała krajobrazy. Czuła na sobie wzrok Laviego , jednak nie zwracała na to uwagi. A Toma został przed drzwiami przedziału i układał karty. Gdy każdy się przebudził , wszystkie oczy były skierowane na Allena. Każdy chichotał , a chłopak nie do końca wiedział o co im chodzi. Podejrzewał tylko , że za tym na pewno stoi jego rudy kompan. Sięgnął po lusterko. Zobaczył tam jak nigdy dziwnie rozbawionego Czternastego. Wytarł twarz chustką. Tak , oczywiście się nie mylił. Po wytarciu chustka była czarna , więc na pewno jego twarz była popisana mazakiem.
***
Ustali przy wielkiej górze, na której szczycie znajdował się Czarny Zakon. Veronica obleciała wzrokiem całą wysokość wzgórza, po czym marszcząc brwi zakasała rękawy i przyłożyła ręce do skały. Uczepiła się mocno i chciała zacząć się wspinać, ale...
- Ej, Veronica, nie idziesz skrótem? - Zawołał Allen, który stał z pozostałą trójką przy jakiejś grocie i uśmiechał się wesoło.
- Ej, Veronica, nie idziesz skrótem? - Zawołał Allen, który stał z pozostałą trójką przy jakiejś grocie i uśmiechał się wesoło.
- Skrótem? Jakim skrótem?! - Szarpnęła głową w ich stronę, ale po chwili mina jej zrzedła gdy zobaczyła wyryte wejście w jaskini. - Y, tak widziałam to! Tylko chciałam zrobić wam kawał, ha ha ! - Złapała się pod biodra i unosząc wysoko głowę, zaśmiała się głośno.
- Ta.. jasne - Mruknął Lavi. Po czym skierowali się do środka.
- Jak tędy przejdziemy? - Zapytała Veronica.
- Łódką. - Odpowiedział jej Toma, wskazując na przymocowaną do brzegu długą, wąską łódź.Brązowooka nic nie odpowiedziała, po prostu poszła za swoimi towarzyszami. Na pokładzie panowała niezręczna cisza. Lenalee wyglądała na obolałą , Laviemu chciało się spać , a Allen był jak zwykle głodny i już w głowie układał sobie zamówienie. Veronica podziwiała wszystko z nieukrywaną ciekawością. Gdy dopłynęli, Czarnowłosa jako pierwsza wyskoczyła z łodzi.
-No szybciej nie obijajcie się ! Ja chcę zobaczyć Czarny Zakon ! - krzyczała dziecinnie. Było to pewnie spowodowane jej podnieceniem.
-Niech tak panienka się nie gorączkuje. - westchnął Toma. Ta jednak chyba nie usłyszała , bo pobiegła ile sił w nogach w kierunku dużego czarnego budynku.
- Veronica czekaj ! Tam jest strażnik on cię ... nie wiem co ci zrobi , ale na pewno nie jest za przyjemny. - Ostrzegał ją Allen , który właśnie przypomniał sobie powitanie w Czarnym Zakonie i to jak Kanda chciał go przeciąć na pół.
Wszyscy powoli się doczłapali do Wrót. Veronica stała przed Strażnikiem i patrzyła na niego ze zdumieniem.
- Wow, tego w Polsce nie ma. - Powiedziała. - No.. dobre wykonanie i takie szczególne...
- Oh... dziękuje - Strażnik zarumienił się -Przechodź, przechodź, takie kulturalne dziewczynki są mile widziane w Czarnym Zakonie! - Wrota otworzyły się , Allen był zdziwiony tym uprzejmym powitaniem i się skruszył bo takiego sam nie miał.
- Dziękuje! - I pognała dalej.
Dopiero na holu na drugim piętrze, zatrzymał ją Kierownik Komui, gdy wpadła na niego na korytarzu i rozlała mu kawkę .
- O, ty to Veronica Montroze, pewnie? - Zapytał z głupim uśmiechem na twarzy i serwetką wytarł plamę po kawie.
- Skąd ty to wiesz?! - Powiedziała, patrząc na niego z wielkim wrażeniem.
- A no wiesz... - Poprawił okulary. - Jestem Kierownikiem Czarnego Zakonu, Komui Lee! - Uśmiechnął się
- Jesteś bratem Lenalee? - Zapytała.
- Ah... GDZIE JEST LENALEEEEEEEEEEE!? - Wrzasnął nagle, a Veronica odskoczyła.
- Człapie się tam z resztą... - Odpowiedziała.
Komui pobiegł szybko niczym wiatr do wrót. Tam już stała z złamaną nogą Lealee wraz z Lavim , Allenem i Tomą, a nad nią fruwał Timcanpy. Widząc w jakim stanie jest noga jego siostry , od razu poprosił Tomę , by zaprowadził Chinkę do skrzydła lekarskiego. Nagle Komui zauważył , że Allen nie ma swojej wizytówki , płaszcza Egzorcysty. Zaniepokoił się , ponieważ mógłby to być potem spory problem. Białowłosy przerwał tą całą panikę i wskazał na Veronicę i wyjaśnił wszystko dla kierownika.
- Hrh, no to skoro już tu jesteście, myślę żeby zabrać Veronicę do Hevlaski, aby sprawdziła jej Innocence. - Powiedział Komui i zaprowadził czarnowłosą do specjalnej windy, która zjechała do komnat Hevlaski.
Veronica rozejrzała się i napotkała wzrokiem ogromnego przezroczystego stwora z dużymi ustami i mackami.
-To jest Hevlska. Egzorcystka ,która pilnuje innocence. - przedstawił ją brązowookiej, po czym zwrócił się do Hevlaski
- Hevlasko, to jest Veronica Montroze. Nasza nowa egzorcystka, musimy sprawdzić jej poziom synchronizacji. - Powiedział, a Veronica nie zrozumiała.
- Synchronizacja?
Ogromny stwór zwany Hevlaską, wyciągnął ku dziewczynie swoją długie przezroczyste macki i uniosła ją w górę, a w drugiej macce trzymała jej innocence.
- 0%...10%...25%...47%...59%...65%... Poziom synchronizacji wynosi 65%. - Odstawiła ją - Czeka ją jeszcze długa droga na szczyt.
-To dobrze czy źle 65 % ?- spytała z ciekawości brązowooka.
-Powyżej krytyki. Poziom synchronizacji nie może spadnąc do 10% ani niżej. Stanowi to wtedy niebezpieczeństwo dla użytkownika danego innocence. - wytłumaczył jej Kierownik Kwatery Głównej, a Veronica na znak , że zrozumiała kiwnęła głową. Następnie Komui zaprowadził ją do skrzydła szpitalnego , aby lekarze opatrzyli jej rękę. Zmienili jej bandaże , po czym przyszła pielęgniarka i oprowadziła ją po całym Zakonie. Veronica z tego wszystkiego zapamiętała na pewno jedną , najważniejszą rzecz... piętro trzecie jest zakazane. Po całej wycieczce , panna Montroze udała się do stołówki , bo trochę zgłodniała.Podeszła do okienka złożyc zamówienie. Stał w nim bardzo uprzejmy mężczyzna , który nosił okulary przeciwsłoneczne.
-O ! Widzę , że mamy nową gębę do wyżywienia.- Zaśmiał się.
-Taak... Jestem Veronica Montroze. Nowa Egzorcystka. - przedstawiła się i podała mu dłoń.
-Miło mi cię poznać. Ja jestem tutejszym kucharzem i mówią mi Jerry. - uścisnął jej rękę. - Na co masz ochotę?
- Hmmmm... zjadłabym pizzę ,a dokładniej Capricioste.
- Już się robi.- Gdy danie już było gotowe ,Veronica dosiadła się do stołu , przy którym siedział Lavi , a na przeciwko niego naburmuszony Kanda.
- O Veronica ty... ty masz pizze?! - Zagaił Lavi patrząc na jej talerz.
- Niom. - Wzrok pokierowała na Japończyka - Kto to?
- A nie poznaliście się jeszcze, co?! A to jest Yuu! - Uśmiech Laviemu zgasł gdy zobaczył wyciągniętego Mugena.- Na co te nerwy? - Uspokajał go Lavi.
- Nie nazywaj mnie YUU! - Warknął długowłosy po czym machnął mieczem i schował go z powrotem.
- Miły z niego koleżka. - Stwierdziła jedyna dziewczyna siedząca w tym stole. Całą nerwowa sytuację przerwał przychodzący do stołu dziewięcioletni chłopiec.
- Jesteś nowa ? - zapytał z zaciekawieniem chłopiec.
- Owszem . Jestem Veronica - uśmiechnęła się do niego.
- A ja Timothy.
- Co taki mały chłopiec robi w Zakonie ? - spytała Czarnowłosa.
- Jestem Egzorcystą. - rozmowa mogłaby się potoczyć dalej , ale do stołówki , wpadła Cloud , by zabrać swojego dziewięcioletniego ucznia na trening. Miała blond włosy , a jej długa grzywka opadała na jej jedno oko. Sprawiała wrażenie , że jest już po trzydziestce. A na jej ramieniu siedziała sobie małpka
- Omg ! Nie chcę mi się już trenować, tym bardziej , że za to nawet kasy nie dostaję - powiedział Timothy , gdy tylko zobaczył w progu panią generał. Pani Nine nie musiała nic nawet mówić , bo jej uczeń wstał od stołu i powędrował za nią.
- O rany, zapomniałem o czymś - Lavi klepnął się w czoło. Veronica na niego spojrzała , a on wstał ze swojego miejsca i wybiegł ze stołówki.
- 0%...10%...25%...47%...59%...65%... Poziom synchronizacji wynosi 65%. - Odstawiła ją - Czeka ją jeszcze długa droga na szczyt.
-To dobrze czy źle 65 % ?- spytała z ciekawości brązowooka.
-Powyżej krytyki. Poziom synchronizacji nie może spadnąc do 10% ani niżej. Stanowi to wtedy niebezpieczeństwo dla użytkownika danego innocence. - wytłumaczył jej Kierownik Kwatery Głównej, a Veronica na znak , że zrozumiała kiwnęła głową. Następnie Komui zaprowadził ją do skrzydła szpitalnego , aby lekarze opatrzyli jej rękę. Zmienili jej bandaże , po czym przyszła pielęgniarka i oprowadziła ją po całym Zakonie. Veronica z tego wszystkiego zapamiętała na pewno jedną , najważniejszą rzecz... piętro trzecie jest zakazane. Po całej wycieczce , panna Montroze udała się do stołówki , bo trochę zgłodniała.Podeszła do okienka złożyc zamówienie. Stał w nim bardzo uprzejmy mężczyzna , który nosił okulary przeciwsłoneczne.
-O ! Widzę , że mamy nową gębę do wyżywienia.- Zaśmiał się.
-Taak... Jestem Veronica Montroze. Nowa Egzorcystka. - przedstawiła się i podała mu dłoń.
-Miło mi cię poznać. Ja jestem tutejszym kucharzem i mówią mi Jerry. - uścisnął jej rękę. - Na co masz ochotę?
- Hmmmm... zjadłabym pizzę ,a dokładniej Capricioste.
- Już się robi.- Gdy danie już było gotowe ,Veronica dosiadła się do stołu , przy którym siedział Lavi , a na przeciwko niego naburmuszony Kanda.
- O Veronica ty... ty masz pizze?! - Zagaił Lavi patrząc na jej talerz.
- Niom. - Wzrok pokierowała na Japończyka - Kto to?
- A nie poznaliście się jeszcze, co?! A to jest Yuu! - Uśmiech Laviemu zgasł gdy zobaczył wyciągniętego Mugena.- Na co te nerwy? - Uspokajał go Lavi.
- Nie nazywaj mnie YUU! - Warknął długowłosy po czym machnął mieczem i schował go z powrotem.
- Miły z niego koleżka. - Stwierdziła jedyna dziewczyna siedząca w tym stole. Całą nerwowa sytuację przerwał przychodzący do stołu dziewięcioletni chłopiec.
- Jesteś nowa ? - zapytał z zaciekawieniem chłopiec.
- Owszem . Jestem Veronica - uśmiechnęła się do niego.
- A ja Timothy.
- Co taki mały chłopiec robi w Zakonie ? - spytała Czarnowłosa.
- Jestem Egzorcystą. - rozmowa mogłaby się potoczyć dalej , ale do stołówki , wpadła Cloud , by zabrać swojego dziewięcioletniego ucznia na trening. Miała blond włosy , a jej długa grzywka opadała na jej jedno oko. Sprawiała wrażenie , że jest już po trzydziestce. A na jej ramieniu siedziała sobie małpka
- Omg ! Nie chcę mi się już trenować, tym bardziej , że za to nawet kasy nie dostaję - powiedział Timothy , gdy tylko zobaczył w progu panią generał. Pani Nine nie musiała nic nawet mówić , bo jej uczeń wstał od stołu i powędrował za nią.
- O rany, zapomniałem o czymś - Lavi klepnął się w czoło. Veronica na niego spojrzała , a on wstał ze swojego miejsca i wybiegł ze stołówki.
***
Biuro Komuiego
W biurze Allen rozmawiał z Komuim , gdy nagle przez drzwi wparował zdyszany Lavi.
-Przepraszam za spóźnienie. Mam raport ! - powiedział. Po czym podszedł do zawalonego papierami biurka. I wręczył dokumenty kierownikowi. Fioletowłosy położył owe papiery na stercie pozostałych dokumentów mówiąc "że potem je przeczyta". Rudowłosy nagle przypominając sobie o swoim opiekunie rzucił:
- A gdzie Bookman ?W biurze Allen rozmawiał z Komuim , gdy nagle przez drzwi wparował zdyszany Lavi.
-Przepraszam za spóźnienie. Mam raport ! - powiedział. Po czym podszedł do zawalonego papierami biurka. I wręczył dokumenty kierownikowi. Fioletowłosy położył owe papiery na stercie pozostałych dokumentów mówiąc "że potem je przeczyta". Rudowłosy nagle przypominając sobie o swoim opiekunie rzucił:
- Teraz każdy szykuję się na zebranie z Centralą i wyjeżdża w tym celu do Watykanu. Ja również dziś wyruszam. Reever się wami zajmie. - odpowiedział Kierownik.
-A to dziad , a ja nic o tym nie wiedziałem - powiedział pod nosem rudowłosy.
-Czy to zebranie ma się tyczyć Czternastego ? - zapytał Allen.
-Akurat tym razem nie. Ma być tam jakiś ważny eksperyment omawiany. Niestety to ściśle tajne i nie mogę wam więcej powiedzieć.
- Czy to ma jakiś związek z Trzecimi Egzorcystami? - białowłosy próbował czegoś się dowiedzieć.
- Nie mogę wam już więcej niż powiedzieć , ponieważ sam za dużo nie wiem , bo to jest eksperyment owiany tajemnicą. - powiedział tajemniczo Komui po czym wyprosił ich z biura.
Egzorcyści westchnęli ciężko. Jednak nagle owładnęła ich myśl, że na pewno ten 'eksperyment' dobrze się nie skończy, tak samo jak w przypadku Drugich i Trzecich egzorcystów. Nagle Allen przykładając dłoń do ust, przypomniał sobie słowa "Walkera". Nie wiedział czy to ma jakiś z tym związek, ale działo się coraz więcej tajemniczych rzeczy, i o których nic nie wiadomo. Kto wie, może jest jakiś spisek? Białowłosy nie wiedział, ale jak coraz więcej o tym rozmyślał wpadały mu do głowy coraz bardziej filozoficzne wyjaśnienia. Chłopak wzruszył ramionami, będzie się tym martwił po fakcie. Spojrzał na Laviego, ponieważ czuł na sobie jego wzrok.
- Co ?
- Nie nic. - Odpowiedział rudy szybko - Chodźmy do Veronici, jeszcze się biedna zgubi. Oby nie miała tak słabej orientacji w terenie, jak ty - Dodał i ruszył przed siebie.
- Tak, jasne.
Allen powrócił myślami do tej owej dziewczyny, która wraz z dniem dzisiejszym zostanie nową egzorcystką Czarnego Zakonu.. Nie mógł uwierzyć, że tak delikatna dziewczyna będzie pchać się w paszcze lwa. Bardzo było mu jej żal. Na razie z całego towarzystwa jest najmłodsza, mimo iż tego nie odczuwał, ani nie odczuwał tego że jest podobna do Lenalee. Nie, panna Montroze była jej przeciwieństwem. Nie wytwarzała wokół siebie aż tak przyjacielskiej aury jak Lenalee, ale dało ją się polubić, w ogóle podczas rozmowy z brązowooką zapominałeś ze rozmawiasz z kobietą. Pewnie by pomylił ją z chłopakiem, gdyby nie miała na sobie sukienki. Coś czuł, że Veronica odegra ważną rolę.
Dwójka Egzorcystów wędrowała po Zakonie zupełnie bez celu. Gdy tu nagle zobaczyli z daleka wysoką dziewczynę. Miała włosy spięte w kucyk , i była ubrana w uniform. Gdy się do nich bardziej zbliżyła mogli dostrzec że dziewczyna miała na sobie normalny płaszcz Egzorcysty jak każdy , czarne szorty a na nogach czarne , sznurowane kozaki oraz coś trzymała w ręku.
-O Veronica już masz na sobie strój ? - powiedział zaskoczony Lavi. - A co masz w ręku ?
-Nic dla ciebie zwracam własność Allena. - podeszła no białowłosego chłopaka i wręczyła mu płaszcz. - Dzięki , że pożyczyłeś.
-Nie ma sprawy.
- Wiesz co, nie widziałaś jeszcze swojego pokoju, nie? - Zaczął nowy temat Lavi. - Zaprowadzimy Cię.- zaproponował.
- Jak nie macie nic do roboty, czemu nie. - Odpowiedziała czarnowłosa.
Skierowali się na wyższe piętro.
- Tak w ogóle jaki masz numer pokoju? - Zapytał bliznowaty.
- A, numer dziesiąty.. - Po czym we trójkę znaleźli ów wspomniany pokój. Stanęli pod drzwiami. Allen i Lavi popatrzyli na Veronicę.
- Co?
- No, klucz. - Odpowiedzieli równocześnie.
- Jaki klucz? TO ja mam klucz? - Zapytała ogromnie zdziwiona.
- A jak wejdziemy?
- To musimy mieć klucz? - Ciągnęła.
- No tak, klucz!
- Nie mam klucza!
- Pierdolisz.
- No to idziemy po klucz.
- Co? Iść znowu na dół i potem w górę?
- No.
Gdy inteligenta rozmowa się skończyła, dwójka chłopaków i dziewczyna zeszli na dół. Pokierowali się do biura Komuiego. Zapukali. Nikt nie odpowiadał. Chwycili za klamkę . Drzwi były zamknięte. Czyli Kierownika nie było w środku.
-Ej a może jest w skrzydle szpitalnym u Lenalee ? - powiedział po długim namyśle Allen.
- To chodźmy sprawdzić - odpowiedział jednooki. Trójka Egzorcystów powędrowała do skrzydła szpitalnego w którym miał się znajdować rzekomy Komui. Szli po korytarzu. Veronicę już bolały nogi , zresztą tak jak i każdego. Na ich nieszczęście okazało się , że tam go nie ma. A co najdziwniejsze , nawet Lenalee nie było.
-Kurwa! No gdzie on jest ?! - powiedział już trochę wkurzony Lavi.
-Może poszedł do laboratorium ? - rzekł Allen.
-Mam nadzieję ,że tam jest. Chodźmy. - powiedziała Veronica. Znowu przedzierając się przez wszystkie schody dotarli do laboratorium Komuiego. Nie pukając chwycili za klamkę. Jednak drzwi znowu były zamknięte.
- On sobie jaja na twardo czy na miękko robi ? - powiedziała sama do siebie Veronica.
- Przez ciebie zgłodniałem. - powiedział Allen
- Myślę, że po takiej wyprawie, czas coś zjeść.- Zgodził się z nim Lavi
- Super, no to idziemy do stołówki. - Ucieszył się białowłosy i ruszyli do owego miejsca. Szli już u kresu sił. Cały dzień wchodzili na górę i schodzili na dół. Wreszcie ustali przed drzwiami ziemi obiecanej Allena. Białowłosy chwycił za klamkę i uroczyście zwolnionym tempem , jak to robią na filmach, otworzył drzwi. Światło pochodzące od stołówki oślepiło trójkę egzorcystów, a gdy przekroczyli próg to .... to, to co zobaczyli zwaliło brązowooką z nóg. Na ścianie wisiał wielki szyld na którym było napisane " Witaj w domu Veronica Montroze" . Cała sala była przyozdobiona kolorowymi balonami , a na stołach było pełno pyszności , między innymi ulubiony przysmak Allena , Mittrashi Dango. W pomieszczeniu byli Egzorcyści , a wśród nich Lenalee opierająca się o kulach, poszukiwacze , naukowcy , a także "ukochany" kierownik Zakonu. Wszyscy uśmiechali się do niej przyjaźnie , a w dłoniach trzymali lampkę wina.
- WITAJ W DOMU ! - krzyknęli wszyscy równocześnie. Po czym do Veronici podszedł Allen i szepnął jej do ucha:
- Powiedz : "Wróciłam"
- Wróciłam ! - powtórzyła nieśmiało dziewczyna. Była bardzo wzruszona tym ciepłym powitaniem , że aż zaszkliły jej się oczy.
- Ty płaczesz ? - powiedział nie dowierzając na własne oczy Lavi.
- Co ty głupi jesteś ?! - Zaśmiała się głośno. Impreza dla nieletnich Egzorcystów trwała do 22.00 , za to reszta mogła bawić się do białego rana.
___________________________________
Mr. Mortrose & Mrs. Montroze
-A to dziad , a ja nic o tym nie wiedziałem - powiedział pod nosem rudowłosy.
-Czy to zebranie ma się tyczyć Czternastego ? - zapytał Allen.
-Akurat tym razem nie. Ma być tam jakiś ważny eksperyment omawiany. Niestety to ściśle tajne i nie mogę wam więcej powiedzieć.
- Czy to ma jakiś związek z Trzecimi Egzorcystami? - białowłosy próbował czegoś się dowiedzieć.
- Nie mogę wam już więcej niż powiedzieć , ponieważ sam za dużo nie wiem , bo to jest eksperyment owiany tajemnicą. - powiedział tajemniczo Komui po czym wyprosił ich z biura.
Egzorcyści westchnęli ciężko. Jednak nagle owładnęła ich myśl, że na pewno ten 'eksperyment' dobrze się nie skończy, tak samo jak w przypadku Drugich i Trzecich egzorcystów. Nagle Allen przykładając dłoń do ust, przypomniał sobie słowa "Walkera". Nie wiedział czy to ma jakiś z tym związek, ale działo się coraz więcej tajemniczych rzeczy, i o których nic nie wiadomo. Kto wie, może jest jakiś spisek? Białowłosy nie wiedział, ale jak coraz więcej o tym rozmyślał wpadały mu do głowy coraz bardziej filozoficzne wyjaśnienia. Chłopak wzruszył ramionami, będzie się tym martwił po fakcie. Spojrzał na Laviego, ponieważ czuł na sobie jego wzrok.
- Co ?
- Nie nic. - Odpowiedział rudy szybko - Chodźmy do Veronici, jeszcze się biedna zgubi. Oby nie miała tak słabej orientacji w terenie, jak ty - Dodał i ruszył przed siebie.
- Tak, jasne.
Allen powrócił myślami do tej owej dziewczyny, która wraz z dniem dzisiejszym zostanie nową egzorcystką Czarnego Zakonu.. Nie mógł uwierzyć, że tak delikatna dziewczyna będzie pchać się w paszcze lwa. Bardzo było mu jej żal. Na razie z całego towarzystwa jest najmłodsza, mimo iż tego nie odczuwał, ani nie odczuwał tego że jest podobna do Lenalee. Nie, panna Montroze była jej przeciwieństwem. Nie wytwarzała wokół siebie aż tak przyjacielskiej aury jak Lenalee, ale dało ją się polubić, w ogóle podczas rozmowy z brązowooką zapominałeś ze rozmawiasz z kobietą. Pewnie by pomylił ją z chłopakiem, gdyby nie miała na sobie sukienki. Coś czuł, że Veronica odegra ważną rolę.
Dwójka Egzorcystów wędrowała po Zakonie zupełnie bez celu. Gdy tu nagle zobaczyli z daleka wysoką dziewczynę. Miała włosy spięte w kucyk , i była ubrana w uniform. Gdy się do nich bardziej zbliżyła mogli dostrzec że dziewczyna miała na sobie normalny płaszcz Egzorcysty jak każdy , czarne szorty a na nogach czarne , sznurowane kozaki oraz coś trzymała w ręku.
-O Veronica już masz na sobie strój ? - powiedział zaskoczony Lavi. - A co masz w ręku ?
-Nic dla ciebie zwracam własność Allena. - podeszła no białowłosego chłopaka i wręczyła mu płaszcz. - Dzięki , że pożyczyłeś.
-Nie ma sprawy.
- Wiesz co, nie widziałaś jeszcze swojego pokoju, nie? - Zaczął nowy temat Lavi. - Zaprowadzimy Cię.- zaproponował.
- Jak nie macie nic do roboty, czemu nie. - Odpowiedziała czarnowłosa.
Skierowali się na wyższe piętro.
- Tak w ogóle jaki masz numer pokoju? - Zapytał bliznowaty.
- A, numer dziesiąty.. - Po czym we trójkę znaleźli ów wspomniany pokój. Stanęli pod drzwiami. Allen i Lavi popatrzyli na Veronicę.
- Co?
- No, klucz. - Odpowiedzieli równocześnie.
- Jaki klucz? TO ja mam klucz? - Zapytała ogromnie zdziwiona.
- A jak wejdziemy?
- To musimy mieć klucz? - Ciągnęła.
- No tak, klucz!
- Nie mam klucza!
- Pierdolisz.
- No to idziemy po klucz.
- Co? Iść znowu na dół i potem w górę?
- No.
Gdy inteligenta rozmowa się skończyła, dwójka chłopaków i dziewczyna zeszli na dół. Pokierowali się do biura Komuiego. Zapukali. Nikt nie odpowiadał. Chwycili za klamkę . Drzwi były zamknięte. Czyli Kierownika nie było w środku.
-Ej a może jest w skrzydle szpitalnym u Lenalee ? - powiedział po długim namyśle Allen.
- To chodźmy sprawdzić - odpowiedział jednooki. Trójka Egzorcystów powędrowała do skrzydła szpitalnego w którym miał się znajdować rzekomy Komui. Szli po korytarzu. Veronicę już bolały nogi , zresztą tak jak i każdego. Na ich nieszczęście okazało się , że tam go nie ma. A co najdziwniejsze , nawet Lenalee nie było.
-Kurwa! No gdzie on jest ?! - powiedział już trochę wkurzony Lavi.
-Może poszedł do laboratorium ? - rzekł Allen.
-Mam nadzieję ,że tam jest. Chodźmy. - powiedziała Veronica. Znowu przedzierając się przez wszystkie schody dotarli do laboratorium Komuiego. Nie pukając chwycili za klamkę. Jednak drzwi znowu były zamknięte.
- On sobie jaja na twardo czy na miękko robi ? - powiedziała sama do siebie Veronica.
- Przez ciebie zgłodniałem. - powiedział Allen
- Myślę, że po takiej wyprawie, czas coś zjeść.- Zgodził się z nim Lavi
- Super, no to idziemy do stołówki. - Ucieszył się białowłosy i ruszyli do owego miejsca. Szli już u kresu sił. Cały dzień wchodzili na górę i schodzili na dół. Wreszcie ustali przed drzwiami ziemi obiecanej Allena. Białowłosy chwycił za klamkę i uroczyście zwolnionym tempem , jak to robią na filmach, otworzył drzwi. Światło pochodzące od stołówki oślepiło trójkę egzorcystów, a gdy przekroczyli próg to .... to, to co zobaczyli zwaliło brązowooką z nóg. Na ścianie wisiał wielki szyld na którym było napisane " Witaj w domu Veronica Montroze" . Cała sala była przyozdobiona kolorowymi balonami , a na stołach było pełno pyszności , między innymi ulubiony przysmak Allena , Mittrashi Dango. W pomieszczeniu byli Egzorcyści , a wśród nich Lenalee opierająca się o kulach, poszukiwacze , naukowcy , a także "ukochany" kierownik Zakonu. Wszyscy uśmiechali się do niej przyjaźnie , a w dłoniach trzymali lampkę wina.
- WITAJ W DOMU ! - krzyknęli wszyscy równocześnie. Po czym do Veronici podszedł Allen i szepnął jej do ucha:
- Powiedz : "Wróciłam"
- Wróciłam ! - powtórzyła nieśmiało dziewczyna. Była bardzo wzruszona tym ciepłym powitaniem , że aż zaszkliły jej się oczy.
- Ty płaczesz ? - powiedział nie dowierzając na własne oczy Lavi.
- Co ty głupi jesteś ?! - Zaśmiała się głośno. Impreza dla nieletnich Egzorcystów trwała do 22.00 , za to reszta mogła bawić się do białego rana.
___________________________________
Mr. Mortrose & Mrs. Montroze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz