sobota, 20 lipca 2013

Rozdział II "Kierunek - Polska!"

Dochodziła godzina 5.00. Wiele osób o tej godzinie spało, ale nie nasi egzorcyści. Trójka egzorcystów stało w gabinecie Komui'ego Lee. Byli już ubrani w czarno-czerwone mundury z różanym krzyżem na piersi. Wszyscy byli zaspani i marzyli tylko o tym, aby się położyć spać. Ale sam kierownik był o dziwo rześki, a w jednej dłoni trzymał gruby plik papierów, a w drugiej niebieski kubek z różowym króliczkiem, z którego zawsze pił kawę.
- Dziękuje, że się tutaj zjawiliście, o tak wczesnej porze. Pewnie się zastanawiacie, co takiego was tu sprowadza? - Zapytał z uśmiechem Komui.
- Ee.. czy tu chodzi o ten wypadek z Komurinem 346 ? - zapytał obojętnie Allen. - Jak coś to przepraszamy.
- Nie. - Szkło w okularach Komuiego błysło niebezpiecznie
- Ee.. Wybuch w łazience na drugim piętrze? - Zapytał z udawaną ciekawością Lavi.
- Nie, to tylko był Chaoji. - Lee poprawił okulary i zrobił poważną minę. - Wyruszycie do Polski.
Zapadła głucha cisza.
- Polska? ... Ona w Azji jest, no nie? - Stwierdził Allen.
- No coś ty głupku! To w Afryce! - żachnęła się Lenalee.
Lavi podniósł brew.
- Co wy na geografii nie uważacie? To Europa! - powiedział Lavi, jakby odkrył Amerykę.
- Aaaa.. - dwójka egzorcystów odpowiedziała z wielkim zdziwieniem .
- Chodzę tam pogłoski , że odkąd Niemcy zaatakowały ten kraj to również widziano tam Akumy , które też przyczyniły się do umierania ludzi pod rządami Hitlerowskimi .
- A kto to Hitler ?! - zapytała "Święta Trójca"
-Niemcy nazywają go "Wybawicielem , który pokonał śmierć" ... Myślę , że to może mieć jakiś związek z Milenijnym Earlem i Klanem Noego . Musicie to sprawdzić .
- Mhm... - odpowiedzieli
- A i uważajcie tylko na hitlerowców, to straszni rasiści i szukajcie obecności Innonence. - podyktował im i wręczył im plik dokumentów, który szybko przejrzeli. Kiedy wyszli z gabinetu, usłyszeli za drzwiami złowieszczy śmiech. Wymienili się ponurymi spojrzeniami, po czym ruszyli w drogę.

***
W pociągu

Za poszukiwacza egzorcystom posłużył Toma, także dawny obywatel Polski .
- Nie znałem cię od tej strony - rzekł z wielką ciekawością Allen , którego Toma był jego pierwszym poszukiwaczem na  pierwszej misji z Kandą
-Heh , jeszcze wiele o mnie nie wiesz - Większą cześć twarzy Tomy pokryta była bandażem , a powyżej niego znajdowały się wytrzeszczone oczy oraz był ubrany w zwykły strój poszukiwacza , a na głowie miał zarzucony kaptur . Gdy odnaleźli właściwy pociąg i wsiedli do niego, przywitał ich konduktor i wskazał zarezerwowane specjalnie dla nich przedział, a kiedy usiedli rozwinęła się dyskusja na temat misji oraz o innych rzeczach
- A gdzie twój drugi ogon Allen ? - Zapytał szczerze zaciekawiony Lavi
- Kto... ? A ! Link ! - zrobił głupią minę - musiał się przygotowywać do jakieś ważnego zebrania więc pojechał do Centrali .- uśmiechnął się radośnie.
- A tak w ogóle to po co musimy tam jechać ? Przecież tam jest wojna , a jak jest wojna to i giną ludzie , to rzecz rzeczywista no nie ? - powiedziała Lenalee
- No niby tak , ale akumy na wojnie , to nie za bardzo jest dla mnie zrozumiałe - odpowiedział Lavi i przez chwilę zrobił poważną minę i zdawało się, że przeniósł się do swojego świata . " Przeżyłem już tyle wojen i zła ,że nie chcę się zabić po raz kolejny " . Nagle ktoś pomachał mu ręką przed twarzą.
- Lavi? Zamyśliłeś się... - To była Lenalee
- Co? A.. nic tylko wspominam, jak ten... no... widzieliście jak słodko wyglądał Kanda z warkoczykiem? - Lavi zaśmiał się głośno, jakby incydentu przed chwilą nie było.

***
W Warszawie
- O mój Boże... kręgosłup już mi wysiada... za stary jestem na takie długie przejażdżki. - Narzekał młody Bookman.
- Weź się w garść - poklepał go po ramieniu Toma.
Wszyscy czworo wysiedli z pociągu, wdychając świeże powietrze. Tłum na peronie był ogromny. Wiele kobiet, mężczyzn, dzieci i staruszków przepychało się miedzy sobą i gawędziło głośno. Panował ogromny gwar.
-Eeeeh ...muszę iść do toalety - powiedział zażenowany Allen skacząc z jednej nogi na drugą.
- To idź , chyba , że chcesz żebym cię poprowadził za rączkę ?- Zaczął się zgrywać Lavi .
- Nie dziękuje . Poradzę sobie .
- Na pewno ? - kontynuował.
- Tak na pewno! . - i Allen powędrował przed siebie .

Punkt widzenia Allena

"No gdzie ta toaleta ?! Tu jakaś piekarnia , jakiś sklepik , toaleta damska , znowu jakiś sklepik , No Kurwa ! A gdzie jest męska ?! Jak zaraz jej nie znajdę to pójdę na kompromis i wejdę do damskiej . Może zapytam kogoś gdzie ona jest , no ale przecież ja nie umiem Polskiego ... Kuźwa czemu nie poszedł ze mną Toma ."
-AAAAAAAA ! - "Hę ?! Co to za krzyki .. pójdę sprawdzić ."
Za rogiem zauważył potężnego człowiek pochylającego się nad jakimś staruszkiem.
-Dawaj kasę , albo rozdziewiczymy twoją córunię , hihihi ! - Czy to ..-Jego przeklęte oko zaktywowało się i ujrzał uwięzione dusze -.. TO AKUMY !
-Crown Clown ! - Po wypowiedzeniu tych słów, lewą rękę Allena objęło zielone światło. Kiedy zniknęło na jej miejscy pojawiła się smukła, czarna ręka, a na stronie zewnętrznej dłoni ukazał się srebrny krzyż, czarne paznokcie przeistoczyły się w długie ponad 30-centymetrowe pazury. Pojawiła się także srebrna maska, nałożona na twarzy i biały, płaszcz z futrem i kapturem.
- OOO ! Egzorcysta , hihi !

***
-Załatwmy to szybko , bo muszę pilnie do toalety. - rzekł całkiem rozbawiony Allen , po czym Akumy przyjęły swoje prawdziwe formy . Nie były one groźne , bo miały dopiero pierwszy poziom , ale dla zwykłych ludzi tak  są ogromnie niebezpieczne. Bliznowaty bez żadnego trudu zabił jedną po drugiej . Przerażeni ludzie zaczęli uciekać we wszystkie strony . Jednak tylko starzec i jego "córunia" zostali i oglądali z wielkim podziwem całe widowisko . Gdy białowłosy skończył walkę i jego ręka wróciła do normalnej postaci , chciał pomóc dwójce poszkodowanych , jednak nie umiał się z nimi porozumieć. No cóż ... poszedł dalej szukać toalety . Na szczęście nareszcie ją znalazł . Jednak zanim tam wszedł musiał zdjąć swój "płaszcz egzorcysty" , ponieważ takie były przepisy . No cóż , zrobił to co należało i mógł nareszcie sobie ulżyć .
"Ahhh ... Nareszcie , a już chciałem iść na kompromis"- pomyślał i wyszedł z toalety . Chciał już sięgnąć po swój mundur, jednak okazało się , że ktoś mu go zapierdolił .
- Co? - Zamrugał oczami i zaczął się rozglądać. Kiedy nagle zauważył w drzwiach wejściowych jakiegoś bachora, ubranego w poszarpane ubrania.
- Haha, Staruchu patrz! - Dzieciak zaśmiał się wkurzającym śmiechem i wyszedł za drzwi.
- H. Hola gówniarzu, czekaj! Zakosiłeś mój mundur! Oddawaj go! - Allen szybko wyskoczył z łazienki , jednak na zewnątrz nikogo nie zauważył.
- Haha ! Staruch! - usłyszał pieszczotliwy głos dochodzący zza kosza na śmieci, obok którego stała starsza kobieta..
" Cholera "  Podszedł do niego i szybkim ruchem zgarnął go za kołnierz. Zdenerwowany chciał chwycic płaszcz w dłonie, jednak odrzuciło go brutalne uderzenie czymś w głowę.
- Ty, stary pedofilu, co robisz?! Jak śmiesz dotykać mojego syna! - Kobieta stojąca niedaleko kosza, odezwała się waląc go po głowie gazetą. Zdezorientowany puścił dzieciaka i zaczął osłaniać się rękoma.
- Ale proszę pani! Nie jestem pedofile- Kobieta nie dała mu skończyć, bo zaczęła krzyczeć. - Niech pani syn odda mi mój płaszcz to odejdę! - Próbował ją przekrzykiwać. Obok nich zaczął zbierać się już tłumy gapiów.
- Zadzwonię na milicje! Zadzwonię! - wrzeszczała, a syn którego trzymała za rękę, pokazał mu język.
Upokorzony bliznowaty , wyszarpał z rąk dziecka płaszcz i chciał już się oddalić.
- Oj oddaj to noo staruchu, na cukierki nie mam, a ten płaszcz jest wysadzany srebrem ! - krzyczał synek.
Allen obrzucił go spojrzeniem, a matka przestała wreszcie wrzeszczeć i tylko ścisnęła mocniej rękę synka.
- Chodź Jim, wracamy do domu, nie będziemy już stać na tej stacji pełnych pedofilów, ciotka Petunia sama przyjdzie do domu. - No i skierowali się do wyjścia. Tłumy zaczęły się rozchodzić, a Allen był pewien że te wydarzenie przejdzie to historii . No , ale teraz pojawił się kolejny problem ... GDZIE JEST LENALEE , LAVI i TOMA ?
-Tim , namierz ich i przyprowadź tutaj - rzekł przyjaźnie do swojego złotego golema , po czym on wypełnij posłusznie rozkaz swojego właściciela . Bliznowaty trochę musiał poczekać na swoich towarzyszy . Zanim się pojawili , Allen poszedł do jakiegoś sklepiku i wykupił pięć pączków , bo "troszeczkę" zgłodniał . Gdy jego towarzysze z pomocą Tima odnaleźli Allena , który opychał się pączkami , ruszyli dalej w drogę w głąb Warszawy . Jednak oprócz akum , które bliznowaty spotkał na stacji , nic nadzwyczajnego się nie działo . Sami zwykli Niemcy , którzy zastraszali tylko Polaków . No nic , zaczęło robić się ciemno , więc trójka egzorcystów postanowiła znaleźć nocleg , a Toma , chciał jeszcze rozejrzeć się po okolicy .
-Ehhh... To był wyczerpujący dzień .... Akumy , złodzieje , co jeszcze nas dzisiaj spotka ? - powiedział białowłosy do Laviego .
-Zawsze można spodziewać się najgorszego w kraju , w którym panuje wojna - odpowiedział . Po chwili podeszła do nich załamana Lenalee .
- Chłopaki mam dla was złą wiadomość .
- Dajesz !
- W żadnym lokalu nie ma miejsc i wygląda na to , że będziemy spać pod gołym niebem
-Albo będziemy spać pod gołym niebem , albo możemy się jeszcze rozejrzeć - powiedział Allen i ruszył przed siebie .
-No w sumie to lepsze niż marnowanie czasu na spanie pod gołym niebem - przyznał rację Lavi .
- Zgadzam się -  przytaknęła Chinka .
-No cóż no to ruszamy - powiedział rozweselony jednooki .
Przez trzydzieści minut szukali jakiejś karczmy, ale wszystkie miejsca były zajęte. A z tej racji że zapadła już godzina dwudziesta czwarta, nie mieli siły kontynuować poszukiwań.
- No to idziemy do lasu - Oznajmił Toma
- Do lasu.... - Zgodzili się ponuro egzorcyści.
Robiło się już chłodno, Lavi szczękał zębami, a Lenalee próbowała się jakoś otulic mundurem. Nie przewidzieli tego, że w Polsce może byc taka kiepska pogoda. Było ponad piętnaście stopni na minusie. A oni oprócz mundur nie wzieli żadnych ubrań.
- Zimno mi... - zajęczał jednooki.
- Każdemu jest zimno, Lavi... - zauważył Allen.
- Cicho siedź , Moyashi* - mruknął znudzony rudowłosy. Allen cały się wzburzył.
- Nazywam się Allen, Baka Lavi! - Białowłosy cały się najeżył. - Dawno bym ci przywalił, gdyby nie to że jest zimno...
- Chwała Bogu. - Westchnęła dziewczyna.
Doszli do jakiegoś lasu. Było tu cicho i pusto. Rosły tu same sosny, dzięki czemu wrażenie stawało się jeszcze straszniejsze. Znajdowali się w takiej części lasu, że tylko ledwo same promyki księżyca przemykały przez drzewa. Wokół nie rosło nic, leżał tylko porozrzucane śmieci i butelki. Pojawiała się delikatna mgła
- Błagam... gorzej być nie mogło.. - Rzekł Allen.
Schodzili po stromym zboczu, czym szli niżej tym mgła stawała się coraz cięższa i bardziej gęsta.
- Allen, głupku wykrakałeś... - zerknął na niego Rudy.
Byli prowadzeni przez Tomę, który szedł ciągle w dół i na północ.
- Toma? - Zapytała cicho Lenalee. Toma skinął głową na znak, że słyszy.
- Nie sądzisz że powinniśmy iść w inną stronę? Jest tu coraz gorzej niż wcześniej, a bynajmniej nic nie widać. - Powiedziała Lenalee.
- Mój instynkt mi mówi , że powinniśmy iść w tę stronę - odpowiedział .
- To ty nie wiesz gdzie idziemy tylko kierujesz sie instynktem ?! - rzekł z przerażeniem bliznowaty .
- Wiem gdzie idziemy i wiem , że jest coraz gorzej , ale mój instynkt podpowiada mi , że nie powinniśmy się zatrzymywać - poprawił się Toma .
- Aha ... interesujące - odparł Lavi . Mgła już powoli zaczęła znikać , noi troszeczkę się ociepliło , ale tak czy siak było zimno . Podróżnicy , podjęli  decyzję , by rozpalić ognisko , aby choć trochę się ocieplić . Po jakiś góra trzydziestu minutach Toma zdecydował że pójdzie dalej wzdłuż lasu , aby poszukać jakiegoś wyjścia . Egzorcyści nie chcieli siedzieć bezczynnie , więc postanowili pokierować się na wschód . Gdy tak sobie wędrowali , nagle Allen dostrzegł , że ktoś idzie w ich stronę , jednak nie wiedział kto to jest . Nie była to na pewno akuma , bo jego oko nie reagowało .
-Może to Noe - pomyślał , jednak nie wydawało się , żeby to był on . Gdy podeszli jeszcze bliżej , ujrzeli biegnącą przed siebie dziewczynę z czarnymi włosami , jednak tak czy inaczej nie ustalili kto to jest .

________________________________________
* - Kiełek Fasoli

Mr. Mortrose & Mrs. Montroze

1 komentarz:

  1. Tylko pięć pączków? Przecież biedny Allen przez was z głodu umrze ;)

    OdpowiedzUsuń