środa, 24 lipca 2013

Rozdział IV "Wybawiciel, który pokonał śmierć " cz. 1

Po chwili, kiedy już wszystko doszło do normy, Veronica chciała się dowiedzieć co się przed chwilą stało, i dlaczego ten karabin zmienił się z tego "świecidełka". Allen jako pierwszy pokwapił się aby zacząć wyjaśniać.
- Cóż... wygląda na to, że jesteś kompatybilna z tym innocence... - Rzucił od razu.
- Innocence? Kompatybilna? że co? - Veronica wyglądała na ogromnie zdezorientowaną.
A Allen po prostu westchnął, bo nie wiedział jak jej to wytłumaczyć.
- Może zaczniemy od początku. - " Samego początku" 
Białowłosy podszedł do niej i wyciągnął dłoń.
- Nazywam się Allen Walker. - Przedstawił się. - Ten rudy to Lavi, a dziewczyna to Lenalee Lee. - Wskazał na nich po kolei i uśmiechnął się.
- Aha... miło mi cię poznać. - Dziewczyna dalej się gapiła na nich z wytrzeszczonymi oczami.
- No, szybciej podaj mu tą dłoń, bo mu uschnie! - Wykrzyknął z tyłu Lavi, po czym wszyscy nie wiedzieli co powiedzieć i czarnowłosa wreszcie podała mu rękę.
- A ja.. jestem Veronica Montroze - Uśmiechnęła się nieśmiało. Allen odetchnął z ulgą. Część wstępną mieli już za sobą. Nagle Veronica głośno syknęła z bólu. Bliznowaty zdezorientowany szybko puścił jej dłoń, z myślą że może za mocno ją ścisnął czy coś. Dziewczyna spojrzała na swoją rękę i zobaczyła że jest spuchnięta.
- Ten potworek był całkiem silny. - Powiedziała z goryczą.
-  Ojej! trzeba cię do szpitala zabrać! - Wrzasnęła zmartwiona Lenalee, a Veronica spojrzała na nią z miną pt. "What the Fuck?"
- Bez przesady, kobieto. - Powiedziała brązowooka. - Do wesela się zagoi.-Po czym złapała się za rękę.
- Błagam, dziewczyno, nie świruj. Chcesz żeby ci odpadła? - Powiedział Lavi patrząc na Allena.
-  Odpadnie, niby jak? Nie bądź śmieszny, phi. - Odpowiedziała czarnowłosa.
- No wiesz... to jest proste i logiczne, istnieje tutaj żywy dowód na to, że może. - Lavi mówiąc to oparł się rękoma o kark Allena, który cały się zagotował.
- Nie odpadła mi ręka sama z siebie...!
- Odpadła, serio? To dlaczego masz ją dalej? - Zamrugała dziewczyna patrząc na bliznowatego z ciekawością.
- Kurwa, nie jest to ważne i nie patrz na mnie jak na jakiś okaz w muzeum!! - Wybuchł
- Hormony mu buzują... To jeszcze takie małe dziecko.. - Powiedziała sama  do siebie.
Spojrzał na nią z morderczym błyskiem w oczach, - Mam szesnaście lat - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Taa... ale mutacji jeszcze nie miał. - Dodała.
- A ty piersi nie masz! - i się zaczerwienił. A każdy na niego spojrzał się jak na jakiegoś zboczeńca.
- A ty to zboczony jesteś! Patrzysz gdzie nie trzeba! - Wybuchła. - jakbyś się przypatrzył... chociaż  nie , lepiej tego nie rób - i przez dobre 5 minut panowała niezręczna cisza .
- Ale wracając do innocence... - Zmienił temat Lavi. - Innocence to jest moc Bogów, i ono samo wybiera użytkowników. Dzięki tej mocy możemy pokonać Milenijnego Earl oraz akumy. Akumy - powiedział patrząc na jej nieodgadniony wyraz twarzy - To te potworki z którymi przyszło ci się mierzyć.
- A może byś jednak poszła do lekarza, zobaczyć co z tą ręką. -  Przerwała mu Lenalee.
Czarnowłosa popatrzyła na swą rękę i po krótkiej chwili uległa namowom Chinki.
- No dobra. Lavi dokończysz swój wywód później. - Powiedziała, po czym wstała i wraz ze swą ekipą wyszła z lasu, gdzie czekał na nich Toma.
- O Toma! - Krzyknął i pomachał mu Allen. - Zapomnieliśmy w ogóle o tobie! - Powiedział wprost i nagle z rękawa wyleciał Timcanpy. - Tim, gdzie ty się podziewałeś? - Popatrzył na złotego golema, który otworzył buzie i uśmiechnął się. - No co chwila znajdujemy coś nowego. - Zaśmiał się.
- jest sygnał do kwatery głównej? - Zapytał Lavi, opierając się o Allena.
- Lavi? Możesz oddalić się ode mnie na przynajmniej 5 metrów? - Zapytał rudowłosego, po czym skierował swą uwagę na Tima.
Nagle z paszczy golema wyświetlił się hologram.
- Dobry? - Powiedział niepewnie Komui. - Co tam słychać? -po czym jego hologram głupio się uśmiechnął.
- A dobry kierowniku: No więc tak, doszła do nas nowa egzorcystka i potwierdziły się twoje podejrzenia, że w armii hitlerowskiej są akumy. A po za tym nic nowego, pogoda zła.o... a najgorsze jest to, że jestem głodny. - Po czym na te słowa Allenowi głośno zaburczało w brzuchu. - Nie jadłem nic od wczoraj... - żalił się swojemu kierownikowi.
- No to się cieszę, że u was tak dobrze. - Powiedział zaspanym głosem, po czym nagle oprzytomniał. - O Boże, a co z moją małą i słodką Lenalee!? - krzyknął.
- Yy.y... dobrze..? - Powiedział nieprzekonująco chłopak.
- Kłamiesz! Coś wy jej zrobili! Gaadac!! - Krzyknął zdesperowany, po czym do hologramu podeszła Lenalee i przywitała się ze swoim bratem.
- Nic mi się nie stało, nie dramatyzuj... -  Komui, westchnął z ulgą i po rozmowie z siostrą mógł w spokoju się rozłączyć.
Lavi się odezwał: - Ej, Toma wiesz gdzie w okolicy może być lekarz... chirurg.. cokolwiek?
Toma zastanowił się.
- A tak. Mam znajomego lekarza.Mieszka na ulicy prostopadłej nr 3 .
- Wiem gdzie to jest !- i nagle wszystkie spojrzenia zostały skierowane na Veronicę - znaczy się... tak sądzę...
- Naprawdę? - Zapytał Allen - Ale sądzę że byłoby lepiej gdyby Tom nas poprowadził - po czym cała grupka ruszyła w stronę ulicy prostopadłej .Szli w niezręcznej ciszy.

 ***

U lekarza okazało się , że kość w dłoni Veronicy jest pęknięta . Pod znieczuleniem doktor ustawił ją i usztywnił rękę bandażem . I obiecał że po dwóch tygodniach wszystko się zagoi. Po wizycie grupka Egzorcystów udała się do kafejki by coś zjeść , a Toma jak zwykle poszedł rozejrzeć się w terenie.
-Czy byś mogła opowiedzieć coś o sobie? - spytała czarnowłosą Lenalee .
-A co tu ciekawego do opowiadania ?! - powiedziała .
-No nie wiem , wiesz nic o tobie nie wiemy - kontynuowała.
- Wiecie tyle samo o mnie ile ja o was.- zakończyła Veronica , bo kelnerka właśnie przyniosła jedzenie - smacznego wszystkim
- I na wzajem - powiedział Allen i zaczął jeść swoja ogromną porcję jedzenia . Po skończeniu jedzenia , jako pierwszy postanowił odezwać się bliznowaty - ej , ale tak serio , to skąd jesteś ?- spytał brązowooką .
- Ja jestem stąd , a tak dokładnie pochodzę z niewielkiego miasteczka położonym na północnym-wschodzie. - Uśmiechnęła się .
- To co cię , aż tu do stolicy sprowadza ? - kontynuował najbardziej obczajony w geografii.
- Tak szczerze , to znalazłam się tu , bo ponieważ ... kurcze ... nie wiem jak to powiedzieć , nooo ..... Uciekłam ze szpitala psychiatrycznego  - wydusiła z siebie , po czym strzeliła głupi uśmiech , a w tym samym czasie , herbata ustała w gardle Lenalee . - Ale bez obaw , jestem w pełni normalna , co tłumaczy dlaczego uciekłam- Veronica usiłowała załagodzić atmosferę.
- To skoro jesteś normalna , to czemu tam trafiłaś ?! - zapytała zaniepokojona o własne życie Lenalee .
-Ahhh ... - czarnowłosa westchnęła - to długa historia , no , ale dobra opowiem wam ją w drodze wyjątku . Zaczęło się to 10 lat temu , gdy miałam zaledwie 5 lat . Moi rodzice zaczęli się rozwodzić , a gdyby tego było mało znaleźli sobie nowych partnerów . Mieszkałam u matki . Strasznie brakowało mi ojca , ponieważ był dla mnie jak przyjaciel . Najlepiej się rozumieliśmy. Do domu mojego i mojej matki , wprowadził się jej nowy fagas . Nie przypadł mi za bardzo do gustu . Nie był taki jak mój tata. Strasznie mi go brakowało , tym bardziej , że on wyjechał ze swoją nową żoną za granicę i nie nie widywałam go. Po nocach strasznie płakałam. Mój stan zaczął się pogarszać . Byłam tak zdesperowana , że wymyśliłam sobie przyjaciela . Od tego czasu odrobinę mój stan się polepszył , bo wiedziałam , że już nie jestem sama . Dopóki , nie miałam wrażenia , że ktoś czyta w moich myślach , szpieguje mnie , miałam przewidzenia , miewałam dziwne sny , często krzyczałam przez sen. Moja matka najwyraźniej chciała się już mnie pozbyć , bo wysłała mnie do szpitala psychiatrycznego oddalonym od mojej miejscowości o parę ładnych kilometrów. Pierwsze lata spędzone w tym zakładzie były dla mnie horrorem , jednak później mój stan szybko się zaczął polepszać. Lekarze jednak tego nie zauważali i twierdzili , że jestem dalej tak nienormalna jak byłam wcześniej. Miałam już tego dosyć i postanowiłam uciec . Na szczęście mi się to udało . Oddalając się coraz dalej od tego zakładu , spotkałam pewną staruszkę , która dała mi te innonence , przy czym powiedziała "To jest twoje przeznaczenie" i znikła w gęstej mgle. Oczywiście za nim was spotkałam , przeszłam wiele nieprzyjemności , no a co było dalej to już sami wiecie . - Po całej opowieści zrobiła bardzo sympatyczną minę . Zaś jej towarzysze wpatrywali się jej z niedowierzaniem .
- Naprawdę?
- To dość ciekawa historia... - Powiedziała Lenalee - Przykro mi. - Powiedziała i doiła herbatę do końca odstawiając na stolik.
- Eh? To nic... Dzięki. - Odpowiedziała, patrząc na swoje dłonie.
- Jak widać każdy z nas ma tu jakąś mroczną przeszłość. - Dodał Lavi. A po chwili pojawił się Toma.
Każdy dopił już swoją herbatę i zjadł jedzenie. Toma zapłacił, ale zdecydowali się jednak jeszcze posiedzieć, żeby zastanowić się co robić dalej.
Lavi zaczął bawić się łyżką. Wyginał ją i zginał. A każdy nie miał nic do roboty, więc zaczął się gapić na to jakże interesujące zajęcie. Po chwili Allen się otrząsnął.
- Więc... jaki plan? - Każdy przerwał swoje zajęcie i spojrzał na białowłosego.
- Oczekujesz, że mamy plan? - Zapytała Lenalee. Chłopak Wzruszył ramionami.
- Możemy pojechać do Berlina - odezwał się Toma. Wszyscy aż wzdrygnęli. Zapomnieli ze jeszcze z nimi jest.
- Berlin? A po co? - Zapytała Veronica.
Lavi pokiwał uważnie głową i wyrzucił łyżkę za siebie.
- Tak, Toma ma racje. Skoro to stolica Niemiec, to tam musi byc Hitler, a skoro jest Hitler to jest źródło Akum.
Wysoka dziewczyna zrobiła zawiedzioną minę. i powiedziała:
- Akumy... Ja mam ich już jak na razie dość. Będziemy się do nich specjalnie pchać?
- Trzeba je zniszczyć i dowiedzieć się, co to znaczy Wybawiciel, który pokonał śmierć. - Odpowiedział mądrze Toma
Nagle Allen zbladł.
- A więc taki był cel tej misji, żeby się pchać w ręce Hitlerowców? - Przez myśl przeleciał mu obraz Komuiego.
Wszyscy wstali.
- Więc, Veronica, idziesz? - Zapytał Lavi akcentując jej imię. Wspomniana dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało, po czym zasunęli krzesła i biorąc płaszcze egzorcystów, wyszli.
- Nie sądzicie , że Veronica , nie powinna , no .... się przebrać ??? - spytała Lenalee .
- Owszem przydałoby się to , ale niby skąd wytrzaśniemy dla niej ubrania ?! - zauważył Lavi, po czym Allen zdjął swój płaszcz i podaj go dla czarnowłosej - Nałóż to - powiedział i uśmiechnął się do niej . Veronice najwyraźniej zrobiło się trochę głupio i dziwnie , bo nie za chętnie to zrobiła. No , ale przynajmniej jakoś wyglądała , bo jej biust nie wychodził na wolność oraz płaszcz był dłuższy od jej szpitalnej sukienki , więc krótko mówiąc , można powiedzieć , że zakrywał te miejsca , które nie wcześniej było trochę widać .
Egzorcyści wybrali się ponownie na stację kolejową i w ostatniej chwili zdążyli na pociąg do Berlina. Prawie każdy przespał całą tę podróż. Nawet Lavi nikomu o dziwo nie pomalował twarzy. Po paru ładnych godzinach znaleźli się w stolicy Niemiec. Dla wszelkiego bezpieczeństwa Veronica nic nie mówiła , aby żaden Niemiec nie domyślił się , że jest Polką. W mieście było pełno wojska . Spiskowali ciągle przeciwko Polsce , oraz nie raz padły słowa "Befreier, der den Tod besiegt" , co oznacza "Wybawiciel , który pokonał śmierć". Lavi próbował się czegokolwiek dowiedzieć . Jedyne , co udało mu się wycisnąć to to , że dowie się więcej pod ratuszem w same południe . Miało tam się odbyć zebranie właśnie wcześniej wspomnianego "Wybawiciela" z jego sprzymierzeńcami. Egzorcyści postanowili się tam wybrać. Jednak została kwestia, tego kiedy to będzie. W końcu Lavi odparł.
- Mówili o godzinie psa.
- Godzina psa? Jaka to jest? - Zapytała Lenalee
- Dokładnie mówiąc ósma wieczorem, - Wyjaśnił Toma. Szli ulicami. Te wydarzenie prawdopodobnie musi byc jutro, gdyż teraz Niemcy nie kierowali się na plac, który mijali i stał pusty. Czuli się tutaj nieswoją, nie to co w Polsce. W Niemczech panowała jakaś mroczna energia, która tak jakby ich odpychała. Może nie dosłownie, ale mieli takie odczucia. Skierowali się do jednego z lepiej wyglądających Hoteli. W prawdzie w przeciwieństwie do Polski, wartość materialna lepiej się sprawowała.Weszli do środka. Od razu wzrok ludzi skierował się na ich różany krzyż na piersi. Czuli się przytłoczeni. Lavi wszedł pewnie do środka, a za nim Toma z Allenem, a na końcu dziewczyny. Podeszli do blatu i zobaczyli sztucznie uśmiechającą się kobietę z wielkimi piersiami ( pewnie wypełnionym sylikonem).Może Lavi był ślepy, albo głupi, najwyżej nierozwinięty umysłowo, ale zaczął z nią...flirtować. Tak. Każdemu opadły szczeny. Nie mieli pojęcia, czy on udaje czy serio to robi, ale po chwili pojawił się z trzema kluczami w łapce.
- Dostaliśmy przecenę. - Zaśmiał się. Poprowadził resztę towarzystwa na trzecie piętro. Ustali w korytarzu.
- Myślę że panie powinny dostać pokój razem. - Ostrożnie podarował klucz z numerem ósmym w ręce Veronici. Dla Tomy dał oddzielny pokój z numerem jedenastym, a sobie i Allenowi dał numer trzynasty. (pechowa trzynastka...).
-Jak coś panie, jak będziecie się bać, to śmiało, wchodzić. - Rzucił przez ramie Lavi.
- Nie dzięki, nie potrzebujemy pomocy...- Odpowiedziały obie, po czym wszyscy skierowali sie do swoich pokoi i po tak ciężkim dniu poszli spać. Prawie każdy poszedł spać , bo Veronica nie mogła zmrużyć oka. Ciągle rozmyślała o ostatnich dniach. Co raz spoglądała przez okno i patrzyła się na pełnię księżyca.
-Wszystko w porządku - nagle brązowooka usłyszała łagodny głos.
-Taa , a co ?
- A nie nic . Coś widzę , że nie śpisz .
-No ty też nie śpisz .
-Jak ręka ? - zapytała zatroskana Lenalee .
- Chyba już coraz lepiej . - uśmiechnęła się sama do siebie. - Ej , nie żebym się czegoś czepiała , ale czemu masz te bransoletki na nogach ? - nagle zmieniła temat.
- No a widzisz , twoje innonence to karabin , Allena prawe ramię u Laviego młot , a u mnie "bransoletki" , gdy zaktywuje zmieniają się w mroczne buty  ... A tak spytam z ciekawości ile masz lat ?
- 15 , a ty ?
- Wow ! Jesteś całkiem wysoka .... co , a ja ? Ja mam 16... - i tak się ciągnęła dziewczęca gadka szmatka . Wydawało się , że Lenalee całkiem polubiła swoją współlokatorkę. No niestety bez żadnego odwzajemnienia , ponieważ Veronice wkurwiała troskliwość Lenalee . A tak po za tym wszystko było dobrze.


Mr. Mortrose & Mrs. Montroze

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział III "Dziewczyna z ponurego lasu"

Wszyscy znieruchomieli, czekając aż coś się stanie. Stali w jednym szyku, i około sześćdziesięciu metrów od nich biegła dziewczyna. Nie widzieli stąd jej twarzy, więc przybrali bojowe pozycje. Owa postać kierowała się wprost na nich.  Lavi wyciągnął swój młot, na wszelki wypadek gdyby okazało się że to Noe. Osoba poruszała się szybko i po paru sekundach mogli rozróżnić czym, a raczej kim była. Na pewno to nie był Noe, a raczej zwykła dziewczyna. Miała czarne, dłuższe i trochę poplątane włosy, na tle ponurego lasu rozróżniała się jej średniej długości, biała suknia o głębokim dekolcie, spod którego wystawało jej trochę biustu. Sukienka była cała zabłocona. Biegła boso, a jej stopy były pokaleczone, od szkła po którym stąpała.Biegła jak opętana, nawet nie patrząc gdzie idzie, tylko odwracała głowę ciągle do tyłu.
- Hej! - Krzyknął Allen nie zastanawiając się co robi. Dziewczyna drgnęła i przyśpieszyła padając prosto na niego. Wszyscy odskoczyli,a Allen delikatnie ją odepchnął. Dziewczyna spojrzała na niego w szoku i przybrała lekko wkurzony wyraz twarzy, co dodając jej niecodzienny widok, wyglądała jakby uciekła z psychiatryka. Dziewczyna cofnęła się szybko do tyłu i energicznie wstała .
- Ani mi się wacie mnie dotykać , zboczeńce niewyruchane ! - Każdy na nią spojrzał jak na wariatkę - mam ... yyyy ... eee PATYK !- sięgnęła po jakąś gałąź - i nie zawaham się go użyć ! - pogroziła ciemnowłosa . Była dość wysoka jak na dziewczynę , ponieważ Allen , był niewiele niższy od niej.
- Uspokój się - rzekł zażenowany Lavi - jakbyśmy byli jakimiś seryjnymi zboczeńcami , to nie byłaby razem z nami dziewczyna ... To proste i logiczne no nie ?
- A skąd ja mam pewność , że to dziewczyna , hę ?! W końcu może to być chłopak przebrany za dziewczynę - Powiedziała z wielkim przekonaniem czarnowłosa .
- To jest bezsensu - odparła oburzona Lenalee . - Nie słyszysz ? Mam damski głos!
- Wielu chłopaków ma damski głos , bo nie przeszło mutacji ... - nieznajoma wstała i pobiegła przed siebie , a egzorcyści stali i nie wiedzieli co mają powiedzieć na temat tego co chwilę przedtem zaszło .
-AAAAAA ! - nagle usłyszeli za drzewami jakiś krzyk . Pobiegli zobaczyć co się stało . Gdy dobiegli na miejsce , zamurowało ich , a białowłosego chłopaka oko zareagowało . Widzieli własnie jak jakaś jedna akuma na drugim poziomie trzyma czarnowłosą , a druga karze oddać jej innonence . Jednak dziewczyna nie wiedziała o czym mówią te "Potwory" i próbowała im się wyrwać , kopiąc jedną akumę w krocze . Jeśli można nazwać to czymś takim . Niestety bezskutecznie . Egzorcyści postanowili zainterweniować . Rozprawili się z akumami w mgnieniu oka . Po całym przedstawieniu , zaatakowana przez akumy postanowiła wreszcie przemówić :
-Kim wy jesteście ?!
- Jesteśmy Egzorcystami - rzekł Allen , po czym przypomniał sobie , że akumy wspominały o innonence - Czy masz innonence , o którym wypominały te akumy ?
-Mówisz o tym ? - wyciągnęła z kieszeni "świecącą kulkę" .
- Tak właśnie o tym . Czy mogłabyś nam to dać ?
-Zapomnij bliznowaty chłopcze . - odmówiła stanowczo ciemnowłosa - To jedyna rzecz , która mi została - kontynuowała .
- No , ale ty nawet nie wiesz co to dokładnie jest - powiedział Lavi .
- A żebyś wiedział , że wiem co to jest
- No to niby co ?
- Coś za co wynajmę jakieś mieszkanie . - odparła dziewczyna i powędrowała z głową do góry przed siebie.
- Jenyy , ale ona uparta - powiedział trochę już wkurwiony Allen . - Idź za nią Lenalee , w końcu jesteś dziewczyną i może ty się z nią dogadasz .
- Ale ona tak czy siak twierdzi , że jestem ..
- No idź już i nie marudź - przerwał jej białowłosy , po czym wkurzona Chinka powędrowała za nieznajomą
Lenalee złapała za rękę dziewczynę.
- Czekaj!
- Co? - westchnęła wyszarpując dłoń z uścisku.
- Przepraszamy cię, jeżeli cię uraziliśmy. - Zaczęła
- Uraziliśmy? No ba że uraziliście. Chcecie żebym na ulicy mieszkała? - Obruszyła się
- Znaczy nie... posłuchaj mnie! - Krzyknęła, gdyż zobaczyła jak nieznajoma zaczyna iść dalej przed siebie.
- Po co mam was słuchać? Mam teraz szanse na wolność - powiedziała przez ramię.
Lenalee została zbita z tropu i nie wiedziała co powiedzieć, odwróciła głowę i spojrzała na Allena błagalnym wzrokiem, którym chciała powiedzieć "Pomóż mi" Jednak chłopak ją zignorował.
- Za to nie kupisz mieszkania, najwyżej cię wyśmieją. To ci się na nic nie przyda - szepnęła głośno.
- Taak? - Zatrzymała się wyższa z dziewczyn. - A skąd możesz to wiedzieć.?
- No bo, my zbieramy TO - wskazała ręką na jej kieszeń. - Jest to dla nas bardzo ważny obiekt.
- Ważny co? - Wyglądała jakby wykonywała ciężkie myślenie. - To jak wam dam... to dostanę mieszkanie? Czy coś? - powiedziała ostrożnie.
- Y... tak dostaniesz... jednak musisz wiedzieć że ten obiekt to nie byle świecidełko.
- Nie jestem głupia, przecież.
Nagle Chinka klapnęła się w głowę otwartą dłonią.
- Zapomniałam spytać jak się nazywasz, przecież nie będziemy się do ciebie zwracać per. "Nieznajoma"
Owa dziewczyna przyjrzała jej się podejrzliwie. - Veronica.
- Veronica, jak?
- Jak wam zaufam podam moje nazwisko. A narazie wam tego " innocence " nie oddam.
- Jak widzę i tak nie masz gdzie iść. - Lenalee spojrzała na cały ubiór dziewczyny. - Więc lepiej gdybyś została z nami, ludzie w mieście nie są zbyt... tolerancyjni
- No wiesz , żeby nie było , że czegoś się czepiam , ale jestem w swoim kraju no nie ?
- A jeśli mogę cię spytać , to wiesz w ogóle co dzieje się w twoim kraju ?
- A co się może nowego dziać ? Bieda , aż piszczy, jak zawsze - powiedziała znudzona Veronica .
- No nie do końca tak jest ...
- No , a niby jak jest ?
- No panuje stan wojenny w twoim kraju i wiesz ... Ci wrogowie nie za bardzo tolerują Polaków ...
- Hah zabawne ... ekhem tak ...
- Jak nie wierzysz możesz pójść ze mną i zobaczyć ...
- Tia z tobą ... A potem zaprowadzisz mnie w jakiś ciemny zakątek , zdejmiesz kieckę i mnie zgwałcisz , nie dziękuje , nie jestem zainteresowana twoją osobą ... - powiedziała znudzona czarnowłosa .
- A ty znowu wyjeżdżasz z tekstem , że jestem facetem - oburzyła się Lenalee
- Wcale nie twierdzę , że jesteś facetem ...
- CO ?! Ty mi sugerujesz , że jestem lesbą ?!
- Ekhem ... a masz coś przeciwko homo ? - zaczęła ciągnąć Vera .
- To ty jesteś homo ? - Chinka już coraz bardziej gubiła się w tej rozmowie .
- Co ?! Nie ! Jestem b.... A CHUJ CIĘ TO OBCHODZI ! - krzyknęła na niższą dziewczynę .
- Co tam się dzieje ? Czego one tak się wydzierają ? - zapytał siebie samego zniecierpliwiony Allen - chodźmy sprawdzić .
- Dobra - i tak zniecierpliwieni kompani Lenalee , podeszli do dwójki , kłócących się dziewczyn .
- O co wam chodzi ? - spytali obaj równocześnie .
- Gówno. - powiedziała ciemnowłosa i powędrowała przed siebie .
- Ejjj no ! poczekaj ! - pobiegł za nią bliznowaty i usiłował ją zatrzymać , jednak ta nad zwyczajniej w świecie ignorowała go . Zaś tym czasem rudowłosy próbował wyciągnąć jakiekolwiek informacje od Lenalee , na temat tego co między nimi dwiema zaszło . Jednak ta znowu nie chciała o tym gadać , bo była na ciemnowłosą obrażona . Lavi próbował ją podpuścić mówiąc , że pewnie jest o nią zazdrosna . Jednak nie przyniosło to żadnych skutków , wręcz przeciwnie . Jednooki oberwał z plaskacza w policzek od Chinki . W tym samym czasie Allen próbował zatrzymać Veronicę i jakoś załagodzić sprawę no i przez to jeszcze ją sprowokował :
-Odwalisz się wreszcie ode mnie ? - powiedziała wkurwiona na maksa dziewczyna .
- Nie , dopóki ze mną nie porozmawiasz i nie dasz mi wytłumaczyć co to jest innonence . Nie zdajesz sobie z tego sprawy co ro... - nie zdążył dokończyć zdania , bo ta zajebała mu kopa w czułe miejsce i spierdoliła . Zaś ten upadł na twarz i zaczął gadać sam do siebie :
-Pierdole to ... Czemu to ja musiałem iść za nią , a nie Lavi ?

Oczami Veronici
" Cholera, co to za cyrk? Nie mam zamiaru dłużej się użerać z tymi dziwakami. Musze się oddalić, nie chce żeby mnie ktoś złapał."
Veronica właśnie szybko biegła na północ, w poszukiwaniu drogi do miasta. Nie obchodziło ją to, co pomyśleliby ludzie gdyby zobaczyli ją na ulicy. Wyglądała jak bezdomna, ale w ogóle nie tym zaprzątała sobie głowę. Miała zamiar pójść i sprzedać te świecidełko za chociaż jakieś grosze. Ale jakoś nie wierzyła że dzisiaj szczęście jest razem z nią.
" Wreszcie" Zobaczyła leśną drogę, która prowadziła prosto na dziurawą ulicę. Szybko doszło. Odetchnęła z ulgą i rozejrzała się. Nagle zobaczyła jak jakaś kareta z końmi zatrzymuje się blisko niej. Zbladła. Miała zamiar odejść, gdy nagle jakiś głęboki głos kazał jej się zatrzymać. Z środka wyszedł przystojny mężczyzna po trzydziestce, miał krótkie kędzierzawe włosy i sprawiał wrażenie zagranicznego.
- Zatrzymaj się, dziewojo. - Powiedział łamanym polskim.
- Czego chcesz?! - Warknęła.
- Polka? Szlaja się jak jakaś i wygląda jakby wyszła ze śmietnika. Nic dziwnego, w końcu Polska to taki brudny kraj. - Złapał dziewczynę za rękę.
- Puszczaj! Kim jesteś, że masz takie mniemanie o mnie? - Spojrzała mu w oczy, jakby chciała się doszukać tam odpowiedzi.
- Och? - Był zdziwiony. - Nie wiesz? No to cię to uchroni. - Uśmiechnął się obrzydliwie, po czym skierował jedną rękę wprost do jej kieszeni. Veronica widocznie tego nie dostrzegła, gdyż była zajęta wyrwaniem ręki z jego ucisku i jak najdalszego ucieknięcia stąd. Dopiero po chwili, zorientowała się że czuje coś dziwnego w kieszeni.
- Puść mnie ! Zboczeńcu. !!
- Puszcze jak oddasz mi innocence. - Ostatnie słowo wypowiedział jakimś nieludzkim językiem, jego oczy błysnęło dziko. Sama dziewczyna zaczęła się obawiać. Czuła silny ból w ręce.
- Pość! - Jednak jak na zawołanie, mężczyzna mocniej ścisnął jej dłoń, i usłyszała głośne chrupnięcie w ręce. - POMOCY! - Nagle zobaczyła jednego z tamtejszych chłopaków, którego potraktowała raczej mało delikatnie. Chłopak nagle skoczył wysoko i wylądował za tym mężczyzną.
- Jesteś Akumą! - Skóra mężczyzna się rozerwała, a oczy dziwnie wyskoczyły do tyłu. Wyglądało to obrzydliwie, jakby jakiś potwór chciał się wydostać z środka. Veronica nie zważając na ból w ręce, szybko się cofnęła przerażona, a Allen zaktywował swoje innonence .
- Widzę , że mam do czynienia z akumą na poziomie 3
- A żebyś wiedział , hihihi ... Jak miło , że Egzorcysta wpadł ze mną się pobawić . Earl będzie ze mnie dumny , że zabiłem Egzorcystę ...
- Stul mordę ! Nie mam czasu na pogawędki z tobą ... za dużo dziś przeszedłem - i tu Allen zaczął wspominać  przez tę o to czarnowłosą dziewczynę oberwany kopniak ... No cóż życie bywa okrutne - przejdźmy do konkretów - i rozpoczęła się walka bliznowatego z akumą na poziomie 3 . Na samym początku Allen miał nad nią przewagę , ale gdy już akuma  była u kresu sił , nabrała w sobie motywacji i role się odwróciły . Allen obrywał cios po ciosie , a bezradna Veronica nie dała rady nic zrobić . Rzucała w Akumę kamieniami , aby zwrócić na siebie jej uwagę , jednak to nie podziałało . Chciała za wszelką cenę obronić białowłosego , aby odpokutować kopniaka . Jednak nie miała zielonego pojęcia jak to zrobić . I nagle ku jej zdziwieniu jej "świecidełko" zmieniło się w karabin maszynowy . Bez chwili wahania użyła go przeciw akumie . Przyniosło do spory efekt , bo nareszcie odwróciła jej uwagę na siebie . Akuma szła w jej kierunku , a ta jak opętana strzelała do niej na chybił trafił .W tym czasie Allen pozbierał się do kupy i zadał akumie decydujący cios w plecy . I tak właśnie cała bijatyka się skończyła . Obaj wyczerpani , byli w wielkim szoku , bo nie do końca wiedzieli , co się właśnie przed chwilą  wydarzyło . A przede wszystkim Veronica. Za gdzieś tak około 10-15 minut przybiegł do nich Lavi wraz z Lenalee . Próbowali się czegokolwiek od nich dowiedzieć , jednak bez skutku . Ta dwójka za bardzo była oszołomiona po walce , tym bardziej ,  że Allen nie mógł ogarnąć jak to się stało , że ta właśnie o to nieznajoma pomogła mu zabić akumę . Zaś Veronica nie mogła pojąc co się właściwie dokładnie przed chwilą stało .

Mr.Mortrose & Mrs. Montroze


sobota, 20 lipca 2013

Rozdział II "Kierunek - Polska!"

Dochodziła godzina 5.00. Wiele osób o tej godzinie spało, ale nie nasi egzorcyści. Trójka egzorcystów stało w gabinecie Komui'ego Lee. Byli już ubrani w czarno-czerwone mundury z różanym krzyżem na piersi. Wszyscy byli zaspani i marzyli tylko o tym, aby się położyć spać. Ale sam kierownik był o dziwo rześki, a w jednej dłoni trzymał gruby plik papierów, a w drugiej niebieski kubek z różowym króliczkiem, z którego zawsze pił kawę.
- Dziękuje, że się tutaj zjawiliście, o tak wczesnej porze. Pewnie się zastanawiacie, co takiego was tu sprowadza? - Zapytał z uśmiechem Komui.
- Ee.. czy tu chodzi o ten wypadek z Komurinem 346 ? - zapytał obojętnie Allen. - Jak coś to przepraszamy.
- Nie. - Szkło w okularach Komuiego błysło niebezpiecznie
- Ee.. Wybuch w łazience na drugim piętrze? - Zapytał z udawaną ciekawością Lavi.
- Nie, to tylko był Chaoji. - Lee poprawił okulary i zrobił poważną minę. - Wyruszycie do Polski.
Zapadła głucha cisza.
- Polska? ... Ona w Azji jest, no nie? - Stwierdził Allen.
- No coś ty głupku! To w Afryce! - żachnęła się Lenalee.
Lavi podniósł brew.
- Co wy na geografii nie uważacie? To Europa! - powiedział Lavi, jakby odkrył Amerykę.
- Aaaa.. - dwójka egzorcystów odpowiedziała z wielkim zdziwieniem .
- Chodzę tam pogłoski , że odkąd Niemcy zaatakowały ten kraj to również widziano tam Akumy , które też przyczyniły się do umierania ludzi pod rządami Hitlerowskimi .
- A kto to Hitler ?! - zapytała "Święta Trójca"
-Niemcy nazywają go "Wybawicielem , który pokonał śmierć" ... Myślę , że to może mieć jakiś związek z Milenijnym Earlem i Klanem Noego . Musicie to sprawdzić .
- Mhm... - odpowiedzieli
- A i uważajcie tylko na hitlerowców, to straszni rasiści i szukajcie obecności Innonence. - podyktował im i wręczył im plik dokumentów, który szybko przejrzeli. Kiedy wyszli z gabinetu, usłyszeli za drzwiami złowieszczy śmiech. Wymienili się ponurymi spojrzeniami, po czym ruszyli w drogę.

***
W pociągu

Za poszukiwacza egzorcystom posłużył Toma, także dawny obywatel Polski .
- Nie znałem cię od tej strony - rzekł z wielką ciekawością Allen , którego Toma był jego pierwszym poszukiwaczem na  pierwszej misji z Kandą
-Heh , jeszcze wiele o mnie nie wiesz - Większą cześć twarzy Tomy pokryta była bandażem , a powyżej niego znajdowały się wytrzeszczone oczy oraz był ubrany w zwykły strój poszukiwacza , a na głowie miał zarzucony kaptur . Gdy odnaleźli właściwy pociąg i wsiedli do niego, przywitał ich konduktor i wskazał zarezerwowane specjalnie dla nich przedział, a kiedy usiedli rozwinęła się dyskusja na temat misji oraz o innych rzeczach
- A gdzie twój drugi ogon Allen ? - Zapytał szczerze zaciekawiony Lavi
- Kto... ? A ! Link ! - zrobił głupią minę - musiał się przygotowywać do jakieś ważnego zebrania więc pojechał do Centrali .- uśmiechnął się radośnie.
- A tak w ogóle to po co musimy tam jechać ? Przecież tam jest wojna , a jak jest wojna to i giną ludzie , to rzecz rzeczywista no nie ? - powiedziała Lenalee
- No niby tak , ale akumy na wojnie , to nie za bardzo jest dla mnie zrozumiałe - odpowiedział Lavi i przez chwilę zrobił poważną minę i zdawało się, że przeniósł się do swojego świata . " Przeżyłem już tyle wojen i zła ,że nie chcę się zabić po raz kolejny " . Nagle ktoś pomachał mu ręką przed twarzą.
- Lavi? Zamyśliłeś się... - To była Lenalee
- Co? A.. nic tylko wspominam, jak ten... no... widzieliście jak słodko wyglądał Kanda z warkoczykiem? - Lavi zaśmiał się głośno, jakby incydentu przed chwilą nie było.

***
W Warszawie
- O mój Boże... kręgosłup już mi wysiada... za stary jestem na takie długie przejażdżki. - Narzekał młody Bookman.
- Weź się w garść - poklepał go po ramieniu Toma.
Wszyscy czworo wysiedli z pociągu, wdychając świeże powietrze. Tłum na peronie był ogromny. Wiele kobiet, mężczyzn, dzieci i staruszków przepychało się miedzy sobą i gawędziło głośno. Panował ogromny gwar.
-Eeeeh ...muszę iść do toalety - powiedział zażenowany Allen skacząc z jednej nogi na drugą.
- To idź , chyba , że chcesz żebym cię poprowadził za rączkę ?- Zaczął się zgrywać Lavi .
- Nie dziękuje . Poradzę sobie .
- Na pewno ? - kontynuował.
- Tak na pewno! . - i Allen powędrował przed siebie .

Punkt widzenia Allena

"No gdzie ta toaleta ?! Tu jakaś piekarnia , jakiś sklepik , toaleta damska , znowu jakiś sklepik , No Kurwa ! A gdzie jest męska ?! Jak zaraz jej nie znajdę to pójdę na kompromis i wejdę do damskiej . Może zapytam kogoś gdzie ona jest , no ale przecież ja nie umiem Polskiego ... Kuźwa czemu nie poszedł ze mną Toma ."
-AAAAAAAA ! - "Hę ?! Co to za krzyki .. pójdę sprawdzić ."
Za rogiem zauważył potężnego człowiek pochylającego się nad jakimś staruszkiem.
-Dawaj kasę , albo rozdziewiczymy twoją córunię , hihihi ! - Czy to ..-Jego przeklęte oko zaktywowało się i ujrzał uwięzione dusze -.. TO AKUMY !
-Crown Clown ! - Po wypowiedzeniu tych słów, lewą rękę Allena objęło zielone światło. Kiedy zniknęło na jej miejscy pojawiła się smukła, czarna ręka, a na stronie zewnętrznej dłoni ukazał się srebrny krzyż, czarne paznokcie przeistoczyły się w długie ponad 30-centymetrowe pazury. Pojawiła się także srebrna maska, nałożona na twarzy i biały, płaszcz z futrem i kapturem.
- OOO ! Egzorcysta , hihi !

***
-Załatwmy to szybko , bo muszę pilnie do toalety. - rzekł całkiem rozbawiony Allen , po czym Akumy przyjęły swoje prawdziwe formy . Nie były one groźne , bo miały dopiero pierwszy poziom , ale dla zwykłych ludzi tak  są ogromnie niebezpieczne. Bliznowaty bez żadnego trudu zabił jedną po drugiej . Przerażeni ludzie zaczęli uciekać we wszystkie strony . Jednak tylko starzec i jego "córunia" zostali i oglądali z wielkim podziwem całe widowisko . Gdy białowłosy skończył walkę i jego ręka wróciła do normalnej postaci , chciał pomóc dwójce poszkodowanych , jednak nie umiał się z nimi porozumieć. No cóż ... poszedł dalej szukać toalety . Na szczęście nareszcie ją znalazł . Jednak zanim tam wszedł musiał zdjąć swój "płaszcz egzorcysty" , ponieważ takie były przepisy . No cóż , zrobił to co należało i mógł nareszcie sobie ulżyć .
"Ahhh ... Nareszcie , a już chciałem iść na kompromis"- pomyślał i wyszedł z toalety . Chciał już sięgnąć po swój mundur, jednak okazało się , że ktoś mu go zapierdolił .
- Co? - Zamrugał oczami i zaczął się rozglądać. Kiedy nagle zauważył w drzwiach wejściowych jakiegoś bachora, ubranego w poszarpane ubrania.
- Haha, Staruchu patrz! - Dzieciak zaśmiał się wkurzającym śmiechem i wyszedł za drzwi.
- H. Hola gówniarzu, czekaj! Zakosiłeś mój mundur! Oddawaj go! - Allen szybko wyskoczył z łazienki , jednak na zewnątrz nikogo nie zauważył.
- Haha ! Staruch! - usłyszał pieszczotliwy głos dochodzący zza kosza na śmieci, obok którego stała starsza kobieta..
" Cholera "  Podszedł do niego i szybkim ruchem zgarnął go za kołnierz. Zdenerwowany chciał chwycic płaszcz w dłonie, jednak odrzuciło go brutalne uderzenie czymś w głowę.
- Ty, stary pedofilu, co robisz?! Jak śmiesz dotykać mojego syna! - Kobieta stojąca niedaleko kosza, odezwała się waląc go po głowie gazetą. Zdezorientowany puścił dzieciaka i zaczął osłaniać się rękoma.
- Ale proszę pani! Nie jestem pedofile- Kobieta nie dała mu skończyć, bo zaczęła krzyczeć. - Niech pani syn odda mi mój płaszcz to odejdę! - Próbował ją przekrzykiwać. Obok nich zaczął zbierać się już tłumy gapiów.
- Zadzwonię na milicje! Zadzwonię! - wrzeszczała, a syn którego trzymała za rękę, pokazał mu język.
Upokorzony bliznowaty , wyszarpał z rąk dziecka płaszcz i chciał już się oddalić.
- Oj oddaj to noo staruchu, na cukierki nie mam, a ten płaszcz jest wysadzany srebrem ! - krzyczał synek.
Allen obrzucił go spojrzeniem, a matka przestała wreszcie wrzeszczeć i tylko ścisnęła mocniej rękę synka.
- Chodź Jim, wracamy do domu, nie będziemy już stać na tej stacji pełnych pedofilów, ciotka Petunia sama przyjdzie do domu. - No i skierowali się do wyjścia. Tłumy zaczęły się rozchodzić, a Allen był pewien że te wydarzenie przejdzie to historii . No , ale teraz pojawił się kolejny problem ... GDZIE JEST LENALEE , LAVI i TOMA ?
-Tim , namierz ich i przyprowadź tutaj - rzekł przyjaźnie do swojego złotego golema , po czym on wypełnij posłusznie rozkaz swojego właściciela . Bliznowaty trochę musiał poczekać na swoich towarzyszy . Zanim się pojawili , Allen poszedł do jakiegoś sklepiku i wykupił pięć pączków , bo "troszeczkę" zgłodniał . Gdy jego towarzysze z pomocą Tima odnaleźli Allena , który opychał się pączkami , ruszyli dalej w drogę w głąb Warszawy . Jednak oprócz akum , które bliznowaty spotkał na stacji , nic nadzwyczajnego się nie działo . Sami zwykli Niemcy , którzy zastraszali tylko Polaków . No nic , zaczęło robić się ciemno , więc trójka egzorcystów postanowiła znaleźć nocleg , a Toma , chciał jeszcze rozejrzeć się po okolicy .
-Ehhh... To był wyczerpujący dzień .... Akumy , złodzieje , co jeszcze nas dzisiaj spotka ? - powiedział białowłosy do Laviego .
-Zawsze można spodziewać się najgorszego w kraju , w którym panuje wojna - odpowiedział . Po chwili podeszła do nich załamana Lenalee .
- Chłopaki mam dla was złą wiadomość .
- Dajesz !
- W żadnym lokalu nie ma miejsc i wygląda na to , że będziemy spać pod gołym niebem
-Albo będziemy spać pod gołym niebem , albo możemy się jeszcze rozejrzeć - powiedział Allen i ruszył przed siebie .
-No w sumie to lepsze niż marnowanie czasu na spanie pod gołym niebem - przyznał rację Lavi .
- Zgadzam się -  przytaknęła Chinka .
-No cóż no to ruszamy - powiedział rozweselony jednooki .
Przez trzydzieści minut szukali jakiejś karczmy, ale wszystkie miejsca były zajęte. A z tej racji że zapadła już godzina dwudziesta czwarta, nie mieli siły kontynuować poszukiwań.
- No to idziemy do lasu - Oznajmił Toma
- Do lasu.... - Zgodzili się ponuro egzorcyści.
Robiło się już chłodno, Lavi szczękał zębami, a Lenalee próbowała się jakoś otulic mundurem. Nie przewidzieli tego, że w Polsce może byc taka kiepska pogoda. Było ponad piętnaście stopni na minusie. A oni oprócz mundur nie wzieli żadnych ubrań.
- Zimno mi... - zajęczał jednooki.
- Każdemu jest zimno, Lavi... - zauważył Allen.
- Cicho siedź , Moyashi* - mruknął znudzony rudowłosy. Allen cały się wzburzył.
- Nazywam się Allen, Baka Lavi! - Białowłosy cały się najeżył. - Dawno bym ci przywalił, gdyby nie to że jest zimno...
- Chwała Bogu. - Westchnęła dziewczyna.
Doszli do jakiegoś lasu. Było tu cicho i pusto. Rosły tu same sosny, dzięki czemu wrażenie stawało się jeszcze straszniejsze. Znajdowali się w takiej części lasu, że tylko ledwo same promyki księżyca przemykały przez drzewa. Wokół nie rosło nic, leżał tylko porozrzucane śmieci i butelki. Pojawiała się delikatna mgła
- Błagam... gorzej być nie mogło.. - Rzekł Allen.
Schodzili po stromym zboczu, czym szli niżej tym mgła stawała się coraz cięższa i bardziej gęsta.
- Allen, głupku wykrakałeś... - zerknął na niego Rudy.
Byli prowadzeni przez Tomę, który szedł ciągle w dół i na północ.
- Toma? - Zapytała cicho Lenalee. Toma skinął głową na znak, że słyszy.
- Nie sądzisz że powinniśmy iść w inną stronę? Jest tu coraz gorzej niż wcześniej, a bynajmniej nic nie widać. - Powiedziała Lenalee.
- Mój instynkt mi mówi , że powinniśmy iść w tę stronę - odpowiedział .
- To ty nie wiesz gdzie idziemy tylko kierujesz sie instynktem ?! - rzekł z przerażeniem bliznowaty .
- Wiem gdzie idziemy i wiem , że jest coraz gorzej , ale mój instynkt podpowiada mi , że nie powinniśmy się zatrzymywać - poprawił się Toma .
- Aha ... interesujące - odparł Lavi . Mgła już powoli zaczęła znikać , noi troszeczkę się ociepliło , ale tak czy siak było zimno . Podróżnicy , podjęli  decyzję , by rozpalić ognisko , aby choć trochę się ocieplić . Po jakiś góra trzydziestu minutach Toma zdecydował że pójdzie dalej wzdłuż lasu , aby poszukać jakiegoś wyjścia . Egzorcyści nie chcieli siedzieć bezczynnie , więc postanowili pokierować się na wschód . Gdy tak sobie wędrowali , nagle Allen dostrzegł , że ktoś idzie w ich stronę , jednak nie wiedział kto to jest . Nie była to na pewno akuma , bo jego oko nie reagowało .
-Może to Noe - pomyślał , jednak nie wydawało się , żeby to był on . Gdy podeszli jeszcze bliżej , ujrzeli biegnącą przed siebie dziewczynę z czarnymi włosami , jednak tak czy inaczej nie ustalili kto to jest .

________________________________________
* - Kiełek Fasoli

Mr. Mortrose & Mrs. Montroze

Rozdział I "Zwykły dzień w Czarnym Zakonie"

Była to już połowa listopada. Mimo to jak na ten miesiąc było słonecznie. Na niebie nie było żadnej chmurki, a ognista kula świeciła jasno. Ciepłe promienie słońca delikatnie muskały mroczną budowlę, na szczycie wielkiego wzgórza na jakim się znajdowała. Promyki wpadały przez okazałe okna na trzecim piętrze. Tym owym korytarzem przechadzał się rudowłosy chłopak. Szedł tanecznym krokiem trzymając w dłoniach bukiet czerwonych róż związanych fioletową wstążką. Ów rudzielec miał na jednym oku przepaskę, a drugie ukazywało zielone, inteligentne oko. Ubrany był w zwykły dres, a na szyi przewiązany pomarańczowy szalik Po obu stronach holu były identyczne, brązowe drzwi bez żadnej ozdoby, która mówiłaby kto tu mieszka. Jednak zdawało się że nie zważa na to. Wyglądało na to że wie dokąd idzie. Po kilku przekroczonych drzwiach, zatrzymał się przy nieróżniących się od innych. Stał przy nich kilka sekund, po czym zdecydowanym ruchem dłoni chwycił za metalicznie-szarą klamkę. Pchnął drzwi. W łóżku leżała , ledwo przytomna dziewczyna , z krótkimi , czarnymi włosami . Na jej delikatną twarz padały z okna blade promienie słoneczne. Ów Rudzielec przez kilka sekund stał w drzwiach i wydawało się , że przekroczenie granicy tegoż pokoju , jest dla niego sprawą życia i śmierci . Po chwili namysłu , odetchnął z ulgą i zdecydował się na pierwszy krok . Podszedł do jej łóżka niczym na palcach i ucałował ją nieśmiało w policzek , po czym zaczął krzątać się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś wazonu . Gdy nareszcie znalazł coś podobnego do wazonu , za jego plecami odezwał się cichy głosik .
- Lavi ? - po czym czarnowłosa dziewczyna otworzyła powoli swe ciemne , skośne oczy .
- O.. H-hej - odpowiedział niepewnie - jak się czujesz , Lenalee ? - Przysiadł na jej łóżku a wazon z kwiatami postawił na małej szafeczce obok kroplówki.
- Ehhh ... mój brat... mój brat chyba coś przede mną ukrywa . - Powiedziała drżącym głosem , po czym w jej oczach zaczęły pojawiać się łzy - na pewno jest coś nie tak .
- Przesadzasz - uśmiechnął się do niej przyjaźnie i chwycił ją za dłoń - nic nie mówi ,  bo nie miał okazji . Jestem pewien , że w najbliższym czasie ci wszystko powie .
-Mhm... - odwzajemniła jego uśmiech , po czym przez parę minut zaczęli patrzeć sobie głęboko w oczy . Po chwili Lavi nabrał w sobie pewności siebie i postanowił ją pocałować . Powoli zaczęli się do siebie zbliżać i zamykać oczy . Zaczęło się robić tak romantycznie , napięcie rosło i robiło się coraz bardziej gorąco . Od dotknięcia ust dzieliło zaledwie parę milimetrów , aż tu nagle ...
- E ?! - wykrzyknęli obydwoje równocześnie .  Patrzyli na okno z wielkim zdziwieniem , ponieważ stał w nim , któryś już tam z kolei Komurin Komuiego . Bez chwili wahania wielki robot rozwalił ścianę i patrzył rozgniewany na jednookiego chłopaka .
-Zniszczyć ! - rzekł .
- Co ?! Dlaczego ?!
-Zniszczyć! - Komurin zaczął iść w kierunku Laviego .
-Eeeeeee...To ja wpadnę później... - powiedział na pożegnanie i rzucił się do drzwi , a robot ruszył za nim . Ów rudzielec zaczął uciekać po wielkim korytarzu i krzyczeć :
- Pomocy ! Ratunku ! Komurin mnie goni - gdy tak se krzyczał , po korytarzu szedł całkiem opanowany z kwaśną miną i czarnymi włosami spiętymi w długi , cienki kucyk oraz z grzywką , opadającą na jego czoło z pod której można było dostrzec , ciemne , skośne oczy Kandy . Nie zauważając go wcale , Lavi pędził jak opętany , a za nim Komurin , gdy tu nagle natknął się na jak zwykle obrażonego na cały świat Japończyka .
- Kanda ! Błagam cię ! Pomóż ! Bądź choć pierwszy i ostatni raz tak miły i mi pomóż ! - powiedział błagalnym głosem rudzielec .
-Phi ! Jeszcze czego ... - i Kanda wszedł do swojego pokoju .
- Za jakie grzechy ?! Hy ?!
- Yo Lavi ! - powiedział rozweselony szesnastolatek z białymi jak śnieg włosami . Miał szare oczy i czerwoną bliznę przecinającą oko . Był to ślad po przeklęciu . - Co porabiasz ? - uśmiechnął się szeroko .
- Nie widzisz ? Walczę o życie .
-Noo tak , nie zauważyłem - powiedział i roześmiał się głupio . - Dlaczego nie użyjesz swojego innonence ?
-Hę ? A no tak , masz rację . Zapomniałem w ogóle o tym  . - Zaśmiał się nerwowo, ale po chwili oprzytomniał. Parę metrów za nimi pędził już Komurin z Komuim na szczycie, który wściekle machał wajchami i klikał przyciski. - Nie uciekniesz, dopadnę cię, ty... ty... chciałeś zgwałcić moją małą Lenalee! - wrzasnął wściekły
Lavi zaczął wściekle machać rękami.
Ozuchi Kozuchi  ! Ma... - Nie skończył, bo już w jego stronę leciała igła. Allen zgarnął szybko rudowłosego na bok, z obawą że w pocisku mogłaby być jakaś trucizna, co skończyło by się dla młodego Bookmana tragiczną śmiercią
- Głupku ! Co ty robisz? Teraz to już na pewno zginiemy.! - Wyrwał się białowłosemu, który ten z kolei postukał się palcem w głowę. 
- Chodź, rusz się.
Zerwali się do biegu, a Komurin dalej deptał im po nogach. Rozszalały ciągle powtarzał " Zniszczyć .. Zniszczyć ."  Teraz obydwoje już spisywali w myślach swój testament.
-Szybko do stołówki ! - rzekł zadyszany Allen .
-A po co ?
-Jak mam umrzeć to na pewno nie z pustym żołądkiem . HAHAHA ! - roześmiał się i zrobił głupią minę .Gdy tak biegli jak opętani , o mały włos by nie przewrócili dziewiętnastolatka z blond włosami związanymi w warkocz , który właśnie szedł ze stertą dokumentów do biura Komuiego .
-Ej , uważajcie trochę ! - wrzasnął - A tak w ogóle to mam z tobą do pogadania Walker .
-Nie teraz ! Nie widzisz , że walczę o przetrwanie ?! - odpowiedział mu z wyrzutem bliznowaty chłopak .
-O przetrwa... - nie zdążył dokończyć zdania , bo to co za chwilę zobaczył to zwaliło go z nóg . - CO KIEROWNIK KOMUI ROBI ? - Zapytał z niedowierzaniem młody inspektor .
- MWAHAH! A TY BĘDZIESZ NASTĘPNY ! - Rzucił złowieszczo do dziewiętnastolatka Komui . 
- Niezwłocznie to zaraz doniosę do... - inspektor Link nie zdążył dokończyć zdania , ponieważ oberwał od Komurina jakimś pociskiem , który usypia i wymazuje pamięć z ostatnich 8 godzin . Biedny. Dwaj Egzorcyści wparowali do stołówki , a Allen pierwsze co zrobił to postanowił złożyć zamówienie  Usiedli do stołu, gdzie siedziała ciemnowłosa Miranda wraz z Crowleyem, spojrzeli na nich zdumieni
- Gdzie Komurin? - mruknął Lavi szybko oddychając
- 'ie wum, y'śle 'eby p'jśc do o'ziału nauko'ego, 'ni 'edzą co rbić- wypowiedział Allen między jednym kęsem kurczaka a drugim.
- Umm... chłopcy, co się  stało? - Powiedziała skruszona Miranda, patrząc na nich.
Wymienili ponure spojrzenia. 
- Komurin
- O wilku mowa.
Przez drzwi stołówki wleciał (dosłownie) Komurin
- Ha ha! Myślicie że możecie przede mną uciec?!! 
Allen szybko ze stołu szarpnął kilka bułek, i we czterech szybko cofnęli się na tylne wejście. 
- Co wy narobiliście? - Szepnął Krorry, który źle wspominał ostatnie wydarzenia z tym owym robotem
- Ja nic nie robiłem, to Lavi... cytuję "  Chciałeś zgwałcić moją małą Lenalee" - Lavi zarumienił się na różowo. 
- Ja nic takiego nie robiłem... - Miranda i Krorry spojrzeli na niego przerażeni 
- To było poniżej pasa - wyszeptali
Zagadali się tak, że nawet nie zauważyli jak wielkie krabo-podobne ramiona sięgnęły po nich. Stało się tak nagle, że oczy Laviego nie potrafiły tego zarejestrować. Wielkie szczypce mocno chwyciły Allena i Crowleya. 
- Allen! Krorry! - Rudowłosy spanikował. 
Szczypce przysunęły obydwu bliżej "twarzy" robota tak że bliznowaty i ciemnowłosy mężczyzna mogli zobaczyć część twarzy zwariowanego kierownika.
- Lavi, zrób coś. - szepnęła błagalnie Miranda
-Ale co ? 
-Cokolwiek - kobieta zaczęła panikować 
-No dobra - westchnął - wezmę to wszystko na siebie - ej ty , tu jestem ! ŁAP MNIE ! - Jednooki zaczął biec gdzie popadnie , nie zastanawiając się co robi , a parę metrów za nim biegł Komurin i w swych szczypcach trzymał Kroriego i Allena .
-Nie zdołasz mi uciec ! - krzyczał na cały głos Komui .
-AAAA !!! Pomocy ! - wrzeszczał Lavi i bez żadnego zastanowienia wparował na terytorium Kandy , a drzwi zatrzasnęły się po jego wejściu.. Już po raz kolejny miał zagwarantowany pobyt w szpitalu. 

Japończyk siedział po turecku na podłodze i medytował, a obok niego leżała katana. Otworzył jedno oko i z diabelskim blaskiem w oku spojrzał na rudego.
- Co ty tu robisz, głupi króliku? - warknął wstając
- Oh... Yuu... ja cię- 
Kanda przerwał mu w połowie zdania gdy przyłożył mu miecz pod szyje.
- Nigdy więcej nie nazywaj mnie Yuu. - Przycisnął katanę mocniej do jego szyi.
- Dobra, przepraszam! Ale bądź tak uprzejmy i odłóż Mugena z powrotem, dobrze? 
- Czego chcesz? - Kanda widocznie nie usłyszał drugiej części zdania. Albo po prostu to zignorował.
- Pomocy! Goni mnie rozszalały Komurin.!! - Lavi nerwowo zerknął w stronę drzwi
- Nadal? Jeszcze go nie rozwaliliście? 
- Niby jak? Jak on mniee goni, to jak? - 
Kanda przypiął Mugena do pasa, po czym z szelmowskim uśmiechem [!] powiedział:
- Zniszcz jego szyje.
Drzwi głośno zastukotały.
- Ale czekaj! Gdzie on ma szyje!? - wrzasnął Lavi, gdy zobaczył jak Kanda kieruje się w przeciwną stronę od drzwi.
- Twoim przeznaczeniem jest ją znaleźć*  - I to byłoby na tyle, bo przez drzwi wjechał Komurin, trzymając Allena i Crowleya.Białowłosy miał zabandażowane prawe ramię, a ten starszy całą głowę w bandażu. 
" Ojc, no to kiepsko" 
Nic dziwnego że nie próbowali się uwolnić bo nie mieli jak. Nie udało się ich uratować.... cóż. 
- Zostałeś tylko ty! - Zagroził Komui
- Co? Mirandę też załatwiłeś? - Lavi powoli zaczął się wycofywać  aby nie zniszczyć terytorium Kandy, bo pewnie to wszystko by poszło na rudego i przez dwa tygodnie by nie ruszył się z łóżka szpitalnego.Co jak co, ale nawet Lavi się go bał. 
Poleciało w jego kierunku kilkanaście pocisków i laserów, ale jednooki zgrabnie je ominął. Miał zamiar wyjąć swój młot, kiedy nagle jego ręka złapała powietrze. Zamrugał kilkakrotnie. Nie sądził żeby gdzieś go upuścił, ale nigdy nie wiadomo co się dzieje za rogiem. Obstawił wszystko na Komurina. Pociski leciały szybciej, a on jak mógł to kucał, skakał, omijał, a nawet stawał na rękach. Nagle wszystko ustało. Zerknął w górę, Komurin obracał strzelby, tak jakby chciał coś wystrzelić, ale prawdopodobnie zabrakło naboi. Rozejrzał się wokół, cały pokój wyglądał jakby toczyła tu się wojna światowa. Szybko czmychnął z pokoju. 
- Allen, koleżko, sorki! - Wrzasnął przez ramie. Białowłosy dostał chyba jakiegoś znieczulenia, bo gadać nie mógł, ale widział jak jego usta ruszają się w układ słów, a raczej pięknych i barwnych przekleństw. Na twarz Crowleya wolał nie patrzeć, to było za bolesne. 
Obydwoje obijali się o korytarze, skręcając to w jedno, to w drugą stronę, chodząc po pokojach (i je niszcząc) weszli nawet do łazienki, o mały włos, a Komui by spuścił w kiblu Krorriego. Weszli już na najwyższe piętro. Nagle znaleźli się w pustym zaułku.
- Teraz już mi nie uciekniesz! Mwahahahha! - zaśmiał się szaleńczo Komui
- Nie dopadniesz mnie ! - i zakłopotany Lavi ominął Komurina przechodząc mu pod nogami i zaśmiał się szyderczo. Następnie zbiegł po schodach na czwarte piętro , a tam czekał już na niego wkurwiony Kanda z mugenem w dłoniach, a biło od niego taką czarną aurą, że szatan by się swojej powstydził. Lavi stanął jak wryty.
" żegnam się ze światem" 
Przed oczami przeleciało mu jego całe życie. On był taki młody, przecież.... i ma zginać z rąk swojego "najlepszego przyjaciela"? Zacisnął mocno powieki i czekał na cios. Ale usłyszał tylko głuchy świst i nagle coś mu spadło na głowę.  Za swoimi plecami słyszał tylko rozżalony głos Komuiego :
- Nie ! Jak mogłeś ?! Mój piękny Komurin 346 - Rudowłosy z ciekawości odwrócił się , zobaczyć co tam się stało , zobaczył jedynie szczątki wielkiego robota nad którym rozpaczał Komui , obojętnego Kandę , i rozzłoszczonego Allena , no i oczywiście omamionego Crowleya. Potarł nerwowo czubek głowy.
-Prawie widziałem Eliade w niebie - powiedział Krorry i uniósł do góry ręce .
- Lavi... Jak ty mogłeś zostawić mnie i Kroriego na pastwę samego Komurina ?! Poćwiartuję cię, wydłubie oczy, wybije zęby, odetnę dłonie, wyrzucę twój młotek przez okno, zabije, zakopie, odkopie i powtórzę to jeszcze raz ! - Allen machnął ręką i ruszył za Lavim. .

I tak właśnie dobiegł koniec ZWYKŁEGO dnia w Czarnym Zakonie .

_________________________________
*- dialog Kandy i Allena z odcinka 8

Mr. Mortrose i Mrs. Montroze

piątek, 19 lipca 2013

Powitanie

Witam na Blogu Nigrum Saga .
Opowiadanie będzie się tyczyło D.Gray-Mana oraz yaoi. Lubisz jedno i drugie? To znalazłeś coś dla siebie ;)
A więc chciałybyśmy krótko wam przedstawić zasady:
- Jest to blog głównie o yaoi, ale yuri i hetero też znajdziecie. (nie znaczy to że będzie to się działo od pierwszych rozdziałów) Więc jeżeli jesteś homofobem to proszę wyjdź.
- Rozdziały będą zawierać nadużycia psychiczne jak i fizyczne, maltretowanie i molestowanie, więc jeżeli masz poniżej 13 lat proszę wyjdź, chyba że bierzesz to na własną odpowiedzialność.
- Blog prowadzony jest przez dwie autorki. - Mr.Mortrose i Mrs. Montroze
- W opowiadaniu występują niewielkie ilości OC.
- Przepraszamy, gdyby jakaś postać zachowywała się non-canon

Dziękuje, jeżeli przeczytaliście, dzięki temu zaoszczędzicie nam męki. Do zobaczenia w pierwszym rozdziale.

Zostawcie po sobie ślad :D

Mr. Mortrose & Mrs. Montroze

Wrogowie

Milenijny Earl (The Earl of Milennium/ Sennen Hakushaku) jest głównym antagonistą. Jego noe imię to Adam. Cieszy się z cierpienia innych, przez co tworzy akumy.

















Imię i nazwisko : Julia Smith
Wiek: 17 lat 
Data urodzenia : 21 sierpnia 
Przynależność : Klan Noah 
Wspomnienie : Wyrok
Broń : Kajdany wyroku 
Grupa Krwi : A
Narodowość: Polska 
Wzrost : 160 cm
Waga :
 50 kg
Krewni : --
Orientacja :
Heteroseksualna



Imię i nazwisko : Tyki Mikk
Wiek: 26 lat
Data urodzenia : Nieznany 
Przynależność: Klan Noah
Wspomnienie : przyjemność

Broń : Przenikanie,  Tease   
Grupa Krwi : 0
Narodowość : Portugalska

Wzrost : 188 cm
Waga : 70 kg
Krewni : Sheryl Kamelot (brat)
 Road Kamelot ( adoptowana bratanica)
Wisley (adoptowany bratanek)
Trica Kamelot (szwagierka)
Orientacja : Biseksualna





 Imię i nazwisko : Sheryl Kamelot
Wiek: Nie wiadomo
Data urodzenia: Nie wiadomo
Przynależność:Klan Noah
Wspomnienie : Pragnienie
Broń : Manipulowanie ludźmi
Grupa Krwi : Nie  wiadomo
Narodowość : Portugalska
Wzrost  : Nie wiadomo
Waga : Nie wiadomo
Krewni : Tyki Mikk (brat)
Road Kamelot ( adoptowana córka)
Wisley (adoptowany syn)
Trica Kamelot (Żona)



Imię i nazwisko ; Wisley
Wiek: 17 lat
Data urodzenia : 4 luty
Przynależność:Klan Noah 

Wspomnienie : Wiedza
Broń: Demoniczne oczy 
Grupa krwi : B
Narodowość  : Brytyjska
Wzrost: 171 cm
Waga : 53 kg
Krewni : Sheryl Kamelot (adoptowany ojciec)
Trica Kamelot (adoptowana matka)
Road Kamelot (adoptowana siostra)
Tyki Mikk ( adoptowany wuj )
Orientacja: Homoseksualna








Imię i nazwisko : Naoki Suji
Wiek: 19 lat
Data urodzenia : 18 czerwca
Przynależność: Klan Noah
Wspomnienia : Korozja
Broń : Nekroman
Grupa krwi : B

Narodowość: Japońska 
Wzrost : 173 cm
Waga : 52 kg
Krewni: ---
Orientacja:
homoseksualna





Maashima - Noah Litości



Imię i nazwisko : Dante
Wiek : 21
Data urodzenia : 9 maja
Przynależność : Klan Noah
Wspomnienia : Gniew
Broń : laleczki vodoo
Grupa Krwi : 0

Narodowosc : Rosja
Wzrost: 175 cm
Waga : 50 kg
Krewni : ---
Orientacja : Pedofilstwo xP




Imię i nazwisko : Road Kamelot
Wiek: 36 (wygląda na 12 )
Data Urodzenia : 20 czerwiec
Przynależność : Klan Noah 

Wspomnienie : Marzenia
Broń : Kierowanie arką i snami , przechodzenie między światami
Grupa Krwi : B

Narodowosc : Nieznana
Wzrost : 148 cm
Waga : 37 kg
Krewni : Sheryl Kamelot (adoptowany ojciec)
Trica Kamelot ( adoptowana matka )
Wisley ( adoptowany brat )
Tyki Mikk ( adoptowany wuj ) 

Orientacja: Heteroseksualna


Imię i nazwisko : Jasdero i Devitto (Jasdero+Devitto= Jasdevi)
Wiek: 18 lat
Data Urodzenia : 21 grudzień
Przynależność : Klan Noah 

Wspomnienie : Więzi
Broń : Metalizacja

Narodowsc : Amerykańska
Grupa krwi :B
Wzrost : 169 cm
Waga :53 kg
Krewni : ( są bliźniakami)
Orientacja : Jasdero : homoseksualna
Devitto : biseksualna 



Imię i nazwisko : Lulu Bell
Wiek: 23 lat
Data urodzenia: 22 luty 
Przynależność: Klan Noah
Wspomnienie: Żądza
Broń: Zmiana postaci
Grupa krwi: AB
Narodowość : Francuska 
Wzrost: 166 cm
Waga: 55 kg
Krewni: --




Maitora - Noah Umiejętności



Imię i nazwisko: Neah Walker
Wiek: Nieznany
Data urodzenia: Nieznany
Przynależność: Klan Noah
Wspomnienie: Destrukcja 
Broń: Pianista, kierowanie arką.
Grupa Krwi: Nieznany
Narodowosc : Nieznana
Wzrost: 177 cm
Waga: 58 kg
Krewni: Mana Walker( brat - nie żyje - ) Allen Walker (adoptowany bratanek)
Orientacja: Biseksualna 







Lero - golem parasolka




















Prawie cała grupa Noah , brakuje tylko Neah .

Pozostali

Jednostka Naukowa
Komui Lee - Starszy brat Lenalee , kierownik Kwatery Głównej
Johnny Geel - Naukowiec
Reever Wenhamm - Szef oddziału naukowego w filii Europejskiej
Bak Chang - Szef oddziału naukowego w filii Azjatyckiej
Fou - Humanoid oddziału Azjatyckiego   


Centrala
Malcom C. Lvellie - Wysokiej rangi inspektor Centralnej Agencji , oddziału z  Watykanu , który nadzoruje Czarny Zakon.
Link Howard -  Były członek KRUKA , podwładny Malcoma.
Apokryf

Pozostali Egzorcyści 

Chaoji Han 
Marie Noise 
Hevlaska
Bookman 

Pomocnicy

Timcanpy 
Poszukiwacze 

Generałowie


Imię i nazwisko : Marian Cross
Data urodzenia : 31 lipca
Wiek: ?
Wzrost : 195 cm
Waga :  82 kg
Grupa krwi :  AB
Przynależność : Czarny Zakon
Krewni : --
Broń : Modyfikacja Akum , magia , maska , innonence : grób Marii , Wyrok








Imię i nazwisko : Froi Tiedoll
Data urodzenia : 19 kwietnia
Wiek : 41
Wzrost : 180 cm
Waga : 70 kg
Grupa krwi : 0
Narodowość : Francuska
Przynależność : Czarny Zakon
Broń :Innonence : Maker of Eden







Imię i nazwisko : Cloud Nine
Data urodzenia : 1 listopada
Wiek : 33
Wzrost : 173 cm
Waga : 59 kg
Grupa krwi : B
Narodowość : Amerykańska
Przynależność : Czarny Zakon
Broń : Innonence : Lau Jinim










Imię i nazwisko : Winters Socalo
Data urodzenia : 18 marca
Wiek: 40
Wzrost :  205 cm
Waga : 126 kg
Grupa Krwi : B
Narodowość : Meksyk
Przynależność : Czarny Zakon
Broń : Innonence: Madness





Drugoplanowi Bohaterowie

Imię i nazwisko : Lavi
Data urodzenia : 10 sierpnia
Wiek: 19
Wzrost : 185 cm
Waga : 64 kg
Kolor włosów : Rudo-czerwony
Kolor oczu : Zielone ( jedno zakryte opaską)
Grupa krwi: 0
Narodowość : Mieszana (przewaga w Azji)
Orientacja: Biseksualna
Krewni : --
Przynależność : Klan Bookmanów i Czarny Zakon
Broń: Innonence : Ozuchi Kozuchi                                                                                      

                                               



Imię i nazwisko : Yuu Kanda
Data urodzenia : 6 czerwca
Wiek: 19 lat
Wzrost : 179 cm
Waga : 61 kg
Kolor włosów : czarny
Kolor oczu : niebieski
Grupa krwi : AB
Narodowość : Japońska
Krewni : --
Przynależność : Czarny Zakon
Broń : Innonence : mugen
Orientacja :aseksualna













Imię i nazwisko : Lenalee Lee
Data urodzenia : 20 luty
Wiek :  16
Wzrost : 166 cm
Waga : 48 kg
Kolor włosów : czarne
Kolor oczu : czarne
Grupa krwi : B
Narodowość : Chińska
Krewni : Komui Lee
Przynależność : Czarny Zakon
Broń : Innonence: Mroczne Buty
Orientacja: Heteroseksualna






Imię i nazwisko :  Arystar Crowley III
Data urodzenia : 1 grudnia
Wiek : 28 lat
Wzrost : 190 cm
Waga :   77 kg
Kolor włosów : czarne z białą smugą
Kolor oczu : szare (po przemianie żółte)
Grupa Krwi : AB
Narodowość : Rumunia
Krewni : dziadek ( nie żyje )
Przynależność : Czarny Zakon
Broń :Innonence: zęby
Orientacja : Heteroseksualna



                                                                                                   


Imię i nazwisko : Miranda Lotto
Data urodzenia : 1 stycznia
Wiek: 26 lat
Wzrost: 168 cm
Waga : 45 kg
Kolor włosów : Ciemny brąz
Kolor oczu :  ciemne
Grupa krwi : 0
Narodowość : Niemcy
Krewni : brak
Przynależność : Czarny Zakon
Broń : Innonence: Time Record
Orientacja : Aseksualna



Imię i nazwisko : Timothy Hearst
Data urodzenia : 7 maj
Wiek:  9 lat
Wzrost : 142 cm
Waga : 30 kg
Grupa krwi : AB
Narodowość : Francja
Przynależność : Czarny Zakon
Krewni : Emilia Galmar (opiekun)
Broń : innonence: Tsukikami
Orientacja : Heteroseksualna




Imię i nazwisko : Robin
Data urodzenia : Nieznany
Wiek: 15 lat
Pleć :Ciało mężczyzny , umysł kobiety
Wzrost : Nieznany
Waga : Nieznana
Grupa krwi : Nieznana
Narodowość : Francuska
Przynależność : Czarny Zakon
Broń : Jest akumą , innonence : lewe ramię i Abaddon

czwartek, 18 lipca 2013

Główni bohaterowie

Imię i nazwisko: Alan Mortrose
Data urodzin: Przyjmuje się na 15 października
Wiek: 15
Wzrost: 148 cm
Waga: ?
Kolor włosów: Czarne
Kolor oczu : Fiołkowe
Grupa Krwi: 0 Rh-
Narodowość: Przyjmuje się że francuska
Krewni: Brak
Przynależność: Czarny Zakon, Centrala
Orientacja: Homoseksualna
Broń: Innocence, alchemia
Choroby: dysleksja, artretyzm,
Pierwsze pojawienie się w opowiadaniu: Rozdział VI



Imię i nazwisko : William Montroze
(wcześniej: Veronica Montroze)
Data urodzin : 8 listopad
Płeć:Mężczyzna (wcześniej Kobieta)
Wiek: 15
Wzrost : 175 cm
Kolor włosów : Czarne
Kolor oczu : Brąz
Grupa Krwi : A Rh+
Narodowość: Polska
Krewni: --
Przynależność : Czarny Zakon (filia Europejska)
Orientacja : Homoseksualna
Broń: Innocence : Karabin maszynowy M4a1
Pierwsze pojawienie się w opowiadaniu: Pod koniec 2 rozdziału (jako dziewczyna, a jako chłopak w 9 rozdziale)
.


Imię i nazwisko: Allen Walker
Data urodzin: Przyjęte na 25 grudnia
Wiek: 16
Wzrost: 174 cm
Waga: 56 kg
Kolor włosów: Białe
Kolor oczu: Szare
Grupa krwi: 0
Narodowość: Brytyjska
Krewni: Mana (przybrany ojciec -nie żyje-)
Przynależność : Czarny Zakon
Orientacja: Homoseksualna
Broń: Innocence, przeklęte oko
Pierwsze pojawienie się w opowiadaniu: 1 rozdział